czwartek, 18 grudnia 2014

Swieta, new host family, my study etc

Pisze z komputera w bibliotece wiec nie mam polskich znakow. Moj laptop jakis miesiac temu przestal dzialac, jakies problemy z twardym dyskiem. Poszlam do naprawy ale kiedy uslyszalam, ze naprawa kosztuje 200 funtow, no thank u, tablet mini z Apple kosztuje mniej w Argosie,  Na szczescie mam z Polski ps vita mojego brata, tak wiec moge korzystac z fb i skype :) Hosci szczegolnie tym problemem sie nie zainteresowali, oprocz tego ze schedule zamiast na maila dostaje smsem. W niedziele rano bede w Polsce - so excited!!! tak sama jestem z siebie dumna, im dluzej jestem z hostami tym bardziej zastanawiam sie jak z takim swirusami wytrzymalam, deczyji o zmianie host family wcale nie zaluje :)
Poszukiwania
W polowie listopada zaczelam szukac nowej rodziny goszczacej, tym razem przez aupairworld, w sumie zandnych fajnych rodzinek nie widzialam, mialam jakies trzy propozycja na Skype, jedna to byla single mother, 1 dziewczynka z Bath, a druga z Londynu matka ginekolog, ojciec analityk i 2 dzieci, pozniej trzecia rodzinka 2 dzieci, rodzice nie pamietam jaki zawod i pies. Niektore z nich wydawaly sie byc poodbne do mojej obecnej rodzinki w cambridge typu jestes czlonkiem naszej rodziny, ale w weekendy chcemy miec prywatnosc - doslownie, jak widac powyzej rodzina co innego znaczy tutaj..
 New host family
W koncu dostalam na maila wiadomosc od Marie z Bookham, jakos mnie znalazla po znajomosci, ma 4 dzieci, 3 chlopcow 7,6,4 i dziewczynke 9 msc, Marie uczy ich wszystkich w domu wiec potrzebuje kogos na 5h dziennie do opieki nad mala i ogolnie do pomagania w kuchni i troche sprzatania, wiem ze brzmi to strasznie 4 malych dzieciakow, ale odwiedzilam ich w zeszla niedziele i chlopcy sa bardzo niezalezni, wlasciwie pol dnia na dworze spedzaja bo obok mieszkaja inne rodzinki wiec nie trzeba ich zabawiac. Jak pomysle ze Sita bawi sie tylko ze mna, 0 kolezanek z sasiedztwa to biedna dziewczynka, najlepsze wspomnienia z dziecinstwa to wspolne zabawy, cos czego ona nie ma. Bookham to jakas godzina od londynu wiec mialam dwie przesiadki na metro i pociag - 'kocham' londynskie metro. Moja rodzinka mieszka 5 min od stacji, totalna wioska, 0 sklepow, ja akurat z tego sie ciesze bo przynajmniej zaczne w koncu oszczedzac na jakis kurs jezykowy :D Ich domek wyglada jak taka goralska chatka haha maja 2 owce, kury i psa, normalny pies nie to co Woodstock ktory kazdego dnia gdy wchodze do kuchni szczeka albo co tygodniowe szczekanie na sprzataczke - I love it. No wiec wypilam u nich herbatke ofc z mlekiem, gadalismy o moich hostach, mojej rodzince w Polsce, ich rodzinie etc Marie pokazala mi okolice, bede mieszkac w budynku na przeciwko nich, osobny pokoj a lazienke bede dzielic z jakas dziewczyna ktora tam wynajmuje. Moglabym mieszkac z nimi ale pokoj jest malutki, a oni chcieliby mi dac wiecej przestrzeni, w tym samym budynku na dole dzieciaki sie ucza - home school, dziwne jest to ze w Anglii niczego nie trzeba zglaszac ze dzieci ucza sie w domu, nikt tego nie kontroluje. Maz Marie (nie pamietam jego imienia ups) przygotowal dinner stek z sarny ktora sam dwa tygodnie temu upolowal- tak wiem brzmi strasznie, ale smakowalo jak dobrze przyprawiona wolowina. Chlopcy sa krotko trzymani, jest to katolicka rodzina wiec modla sie przed posilkiem - jak u mnie w domu w Polsce :) Mala 9 msc Konstancja jest cute, pogodna dziewczynka. Maz Marii bardzo lubi Marke Grechute i pare slow po polsku mowia bo w jego firmie pracuje 2 Polakow, tak wiec jestem zadowolona, ciesze sie ze ich odwiedzilam i upewnilam ze wszystko jest ok :)
Study
Z Keele kiedy wyslalam wyniki matury, dostalam negatywna odpowiedz ze nie dostalam sie na Foundation Year tylko dlatego ze zdawalam na maturze chemie, a to jest dla international non-science backgrounds students, dokladnie sprawdzalam na ich stronie i nigdzie nie widzialam tej informacji ze nie moge miec na egzaminie zdanej chemii, dalej Bristol jakies uzupelnienie referencji chcieli zapis moich wynikow w nauce od 16 roku zycia wtf, nie odeslalam tego co znaczy ze sie nie dostalam, Southampton - jakies dzikie dokumenty chcieli nie wiadomo skad to mialabym wytrzasnac wiec nie odeslalam i ostatni uniwersyetet jaki mi zostal to Liverpool - caly czas rozpatruja moja aplikacje tak wiec w sumie zostal mi jeden uniwersytet, i to nie jest rok 0 wiec gdybym sie dostala to nawet nie wiem czy przetrwalabym na pierwszym roku bez uprzedniej znajomosci slownictwa biologiczno-chemicznego po angielsku.
Plany
Moje studia medyczne jak widac raczej nie nadejda, jezeli tutaj w Anglii nie znajde czegos sensownego od wrzesnia mam na mysli jakas szkole czy prace to po au pair wracam do Polski i skladam papiery na poloznictwo albo pielegniarstwo. Moglabym skladac tutaj ale znowu jakies aplikacje, papiery poza tym nie wiem czy dostalabym jakiegokolwiek granta wiec nie utrzymalabym sie sama na studiach.
Moja stara host family
Nic nie zmienilo sie na lepsze, w zeszlym tygodniu Sita miala urodziny, kupilam jej nowa ksiazke Tinkerbell, wlasciwie ciezko bylo cokolwiek dla niej znalezc bo ona doslownie wszystko ma czego zapragnie.. Jezeli ktos mysli ze zaprosili mnie na ciasto to my answer is no, dopiero nastepnego dnia zobaczylam tort w kuchni, 0 zdziwienia, tacy po prostu sa moi hosci. Zawsze w srode  hejtujemy hostow razem z Dixi - sprzataczka, nawet cleaners nie chca u nich sprzatac bo jak to doslownie Dixi ujela 'traktuja mnie jak gowno' szczegolnie host ktory za kazdym razem gdy wysyla jej wiadomosc robi to rude manner. Wczoraj rozwalil mnie na maxa, pyta mnie sie czy byla Dixi a ja mowie no byla, a on czy ona cokolwiek dzisiaj zrobila, no comment, jezeli ktos kupuje dziecku setki zabawek to po 5h salon wyglada jakby tornado przeszlo. Znalezli nowa au pairke z Brazylii (poor girl) napisala mi maila ze bedzie u nich od stycznia, miala zadac mi pytania odnosnie rodzinki, Sity itp ale nic wiecej nie napisala wiec nie wiem co sie z nia stalo.

Jutro ostatni dzien pracy juupi! W Polsce zostaje na 3 tygodnie wiec mam nadzieje ze znajde czas zeby podsumowac moje pol roku w Cambridge, ktore nie uwazam w zaden sposob za stracone mimo takiej rodzinki jaka mi sie trafila. Ostatnio udalo mi sie zrobic pare fotek w Cambridge wiec chce pozniej je wstawic, jak rowniez polecic pare fajnych miejsc w Cambridge. Nie zamierzam robic postu w stylu plusy i minusy au pairkowania, przed wyjazdem czytalam  negatywne i pozytywne doswiadczenia au pair, wyjechalam na au pair bo takie bylo moje marzenie i ciesze sie ze to zrobilam so follow your dreams! Merry Christmas XO

sobota, 8 listopada 2014

Blisko końca :)

Ostatnio pisałam, że zostało 79 dni, a teraz już tylko 42, sama pokazuje kiedy ostatnio pisałam post - haha wstyd, ale przez 3 msc starałam się dodawać regularnie co dwa tygodnie. Krótko opisując ostatni  miesiąc to złożyłam aplikację na studia, do Nowego Roku powinnam dostać odpowiedź czy będę miała interview co wcale nie oznacza, że jestem przyjęta. Pod koniec października zaczęłam pracę w hospicjum, pracuje w poniedziałki i piątki cztery godziny, głównie pomagam w kuchni i ogarniam pokoje dla rodzin, zawsze jest to jakiś wolontariat. Hości jak to hości nic nowego się nie działo, oprócz tego że wczoraj host do mnie napisał, że zanim cokolwiek ustaliłam z hospicjum powinnam z nimi to przedyskutować (raczej przemailować) bo pies nie może tak długo siedzieć sam w domu, tylko że w zeszłym tygodniu kiedy akurat zaczęłam pracę oni pojechali do Italii bo Sita miała half-term w szkole.  Zaczęłam chodzić na siłownię Pure Gym polecam tylko 10 funtów miesięcznie, jest w większości miast w UK http://www.puregym.com/, do tego jeszcze spotkania ze znajomymi więc ogólnie na prawie ostatni miesiąc dużo rzezy się dzieję, Obiecałam w ostatnim poście że napisze trochę po aplikacji:
Cały research zaczęłam na początku sierpnia, najpierw szukałam uniwersytetów na jakich chciałabym studiować, w Anglii jest 31 uniwersytetów medycznych ranking - link,  ja patrzyłam głównie pod kątem wymagań i miasta czy mi się podoba. W końcu jak się dostanę to spędzę tam 5/6 lat. Moje ostateczne wybory to:
-Liverpool rok 1
-Bristol rok 1
-Southampton rok 0
-Keele Foundation Year (0)
Więc od razu wyjaśnię, że niektóre uniwersytety oferują rok 0 lub foundation year, chodzi o to że jeżeli nie miałyście wcześniej do czynienia z Biologią lub Chemią to ten rok jest przeznaczony na uzupełnienie braków, ja wybrałam dlatego że nie czuję się zbytnio dobrze językowo żeby zaraz iść na 1 rok. Niektóre uniwersytety wymagają że nie można mieć w zdanych przedmiotach Chemii, albo trzeba spełniać warunki majątkowe tak jak w Southampton (w tym wypadku uniwersytet utrzymują studentów, tylko 30 miejsc), czasami program foundation year jest tylko przeznaczony dla mieszkańców UK albo tylko dla studentów międzynarodowych. Tak więc ja 2 wybrałam z rokiem 0 i 2 z rokiem 1.
-UKCAT - już wcześniej o tym pisałam, nie każdy uniwersytet wymaga, ale większość, test można pisać od lipca do początku października, u nas w Polsce można go zdać w Warszawie, oczywiście cały po angielsku, koszt w zależności od daty kiedy będziecie pisać to 60-80 funtów
-BMAT - wymagany jest tylko w Brighton i w jednej szkół medycznych w Londynie nie pamiętam teraz nazwy
-UCAS - na wszystkie studia w UK rejestrujecie się za pomocą tego systemu, najpierw wypełnia się szczegółowe dane osobowe, później wpisujecie szkoły w których się uczyliście, jeżeli gdzieś pracowaliście to też to się wpisuje, później umieszcza się wybory, i następnie piszę się personal statement
-personal statement, pisanie zajęło mi dobry miesiąc, to jest pierwsza rzecz (oprócz wyników) na którą patrzy admission tutor więc warto się postarać, na studia medyczne piszę się trochę inaczej, schemat ogólny jest taki:
1) Skąd się wzięło zainteresowanie medycyną? - najlepiej wziąć jakąś osobistą historie z twojego życia, która zadecydowała, że zawód lekarza to twoja przyszłość, raczej należy wystrzegać się standardowych opowieści typu że od małego bycie lekarzem to wasze marzenie
2) Opis wszystkich wolontariatów (hospicjum, fundarising cokolwiek nie musi być związane ze środowiskiem medycznym), shadowing (spędzasz dzień z jakimś lekarzem i przyglądasz się jego pracy może to być GP lub hospital doctor) ja akurat tego nie mam w swoim personal statment, przy okazji wolontariatu od razu trzeba wspomnieć co ciebie to nauczyło, porządane cechy o których trzeba wspomnieć to: ability working in team, leadership,communication skills, compassion, resposibility, open-minded, no-judgmental approach
3) Osiągnięcia w szkole/ udział w różnych szkolnych wydarzeniach/nagrody
4) Zainsteresowania
5) Krótkie podsumowanie
Bardzo dużo pomogła mi książka 'Get into medical school, write perfect personal statment' wyd.IscMedical, znajduję się tam 100 przykładów personal statement ludzi, którzy się dostali na uniwersytety, oprócz tego porady na co zwracać uwagę, a czego się wystrzegać. Oczywiście żadnego kopiowanie bo ucas ma system do wykrywania plagiatu.
-referencje- muszą być od nauczyciela z obecnej czy poprzedniej szkoły, moja wychowawczyni akurat jest anglistką więc od razu miałam po angielsku referencje, to co napisze nauczyciel niestety tego nie widzicie, nauczyciel musi wspomnieć o waszych mocnych i słabych stronach + o przewidywanych wynikach
To chyba tyle, jeżeli ktoś chciałby szczegółowych informacji to podaje maila anielkas@op.pl. Zapomniałam wspomnieć że zaczynam poszukiwania nowej rodzinki od stycznia na aupairworld Cross fingers for me!

piątek, 3 października 2014

79 days and I'm coming home - Xmas

W środę wieczorem zarezerwowałam bilet, myślałam że pozwolą mi polecieć wcześniej, ale od kiedy dowiedzieli się że nie przedłużam umowy robią z igły widły. Napisałam hostce czy mogę jechać już w piątek bo niektóre linie lotnicze nie mają połączeń albo są bardzo drogie, na co ona że wtedy jest okres grypy i mają dużo pracy w szpitalu więc mam lecieć w sobotę.. Host udaje obrażonego na mnie haha jakaś komedia, Chciałam do nich napisać w październiku że nie przedłużam, ale host mnie wyprzedził i napisał że cieszą się że jestem ich au pair, Sita dobrze się ze mną dogaduję więc kiedy chce lecieć do domu i wrócić znowu, wgl nie było pytania czy chce dalej być ich au pair,z góry założyli że jestem bardzo bardzo szczęśliwa z pseudo host family.. Wczoraj byłam na rozmowie w Wintercomfor for the homeless, będę pomagać w organizacji różnych eventów i sprzedawać bilety, których dochód zostanie przeznaczony dla bezdomnych, jako referee podałam hosta i host zaraz do mnie pisze czy powiedziałam im że wyjeżdżam w grudniu - jakby to miało jakieś znaczenie przy wolontariacie, ofc że im powiedziałam. W przyszłym tygodniu wysyłam moją aplikację, już tylko robię ostateczne poprawki mojego personal statment :D Wszystko o mojej aplikacji na medycynę, napisze w przyszłym tygodniu jak wyślę :) Myślałam że hości pomogą mi w studiach w sensie praktycznym że załatwią mi jakiś dzień w szpitalu, shadowing z jakimś doktorem, albo hostka mogłaby mnie wziąć w weekend do szpitala. Były wzmianki typu 'my załatwimy Tobie szybciej ten shadowing bo jesteśmy lekarzami i mamy znajomości' no ale nic z tego,oprócz zapłaty za ukcata nie pomogli mi w aplikacji, serio przykre to jest, wiedzą że naprawdę zależy mi na tych studiach, a oni chyba już są tak zamknięci, że nawet do swojej pracy nie chcą mnie wpuścić. Tyle osób aplikuje tutaj na medycynę 18 107 a dostaje się 7 977, hostka napisała mi że tutaj sporo osób walczy żeby dostać się za pierwszym razem heheheszki nie pomyśli o tym żeby jakoś zwiększyć mojej szansy i dać mi shadowing czy wgl porozmawiać ze mną o swojej pracy.
To mój mail bo ostatnio ktoś pytał anielkas@op.pl, chętnie odpowiem na pytania dotyczące au pair i mojej aplikacji na studia. Spoglądając na komentarze chciałam zauważyć że perspektywa bardzo się zmienia jak się nie jest au pair a jak się jest, przed wyjazdem czytałam masę blogów i czasami myślałam że niektóre dziewczyny wymyślają, że rodzinki są takie dziwne.Ale niestety sama doświadczyłam tego, moja host family nie traktuje mnie jako sprzątaczkę jak to w większości przypadków bywa, ale po prostu ich nierozmowność (chyba takie słowo nie istnieje :D) to mnie strasznie wkurza bo lubię dużo gadać, jestem towarzyska, Takie same odczucia miała ich poprzednia au pair z Włoch- Giulia, zresztą ostatnio do mnie pisała jak tam u mnie, jak rodzinka, więc dopiero niedawno się od niej dowiedziałam że hości tak samo zachowywali się wobec niej.

piątek, 19 września 2014

Zmieniłam decyzję - nie przedłużam pobytu w Cam

Dzięki za te wszystkie komentarze, które skłoniły mnie do refleksji co tak właściwie tutaj mnie trzyma żeby przedłużyć pobyt na kolejne 6 msc? Własne piętro i chyba kieszonkowe haha Patrząc wstecz szczególnie na sierpień naprawdę myślałam że może coś ze mną jest nie tak, że oni tak mnie od siebie odizolowali, że zaczęłam szukać w sobie winy, która wiadomo że leży po stronie tych świrów (czyli moich hostów). Nie jest to host family tylko związek partnerski, posiadający psa i córkę, przy czym pies znaczy więcej niż dziecko. Oni nie traktują mnie jak członka rodziny bo sami nie potrafią albo nie wiedzą co to znaczy rodzina. Przemyślałam wszystko w jedną noc i nie widzę sensu siedzenia dłużej z nimi jeżeli nie jestem tutaj z nimi szczęśliwa. Apogeum to było wczoraj kiedy sprzątam Sity zabawki hostka wraca z dyżuru mówi mi hello, siada na kanapie i przez godzinę słowem do mnie się nie odezwała.. Zostaję do Świąt bo chce zacząć ten wolontariat w hospicjum i dokończyć aplikacje na studia. Pamiętam że pierwszy miesiąc był sielanką, później zaczęły się wakacje siedziałam po 10 godzin dziennie z Sitą więc byłam tak zmęczona że nie patrzyłam na to że piszą do mnie smsy, maile, że wgl nic co nie związane z studiami medycznymi ich nie interesuje. Ale później sytuacje typu że oni wyjeżdżają nie mówią mi nawet gdzie albo zostawiają mnie samą w domu naprawdę doprowadzały mnie do codziennego płaczu a ja mówiłam sobie że to homesick.. inne au pairki  mówiły że moja rodzina jest strasznie dziwnai dziwiły się że jeszcze jestem z nimi. Teraz pracuje 15 h tygodniowo, Sita chodzi do szkoły więc mam więcej czasu i teraz patrze na tą żałosną sytuacje. No cóż nie ma nic gorszego niż obojętność.. Szkoda mi tylko Sity, teraz jesteśmy bf, kwestia czasu i stanie się prawdopodobnie taka jak jej rodzice.. Szczerze mówiąc przyznaję że czułam przed wyjazdem że tak będzie, tzn ich list był strasznie krótki, nic osobistego nie pisali, poza tym te maile też właśnie takie były, ale chciałam wiedzieć jeszcze zanim zaczęły się matury że wyjeżdżam w czerwcu do Anglii, tak więc pośpiech nie służy, ale nie żałuje że tutaj jestem uważam że co nie zabije to wzmocni. W tej chwili jestem optymistycznie nastawiona bo wiem że za 90 dni przestanę być ich au pair. Zastanawiam się co robić od stycznia do czerwca, myślę o au pair w Irlandii albo Szkocji, albo o pracy - jeszcze sama dokładnie nie wiem, ale po Świętach wiem że chce  wrócić!

środa, 17 września 2014

Półmetek

Hello w niedziele będzie 21 czyli 3 miesiące w Anglii i 3 miesiące do Świąt, takie moje małe odliczanie :D Na początku października chce zapytać się hostów kiedy mogę wracać do Polski na święta i czy chcą przedłużyć ze mną umowę na kolejne pół roku. Najpierw planowałam, że wynajmę pokój, znajdę pracę, ale tutaj dla młodych ludzi z reguły są part-time job więc nie wiem czy bym się z tego utrzymała licząc jeszcze wyżywienie które tutaj mam za darmo.Moja host family jest spoko, ok ale nie mogę powiedzieć że czuję się jak w niebie bo nie wiem czy już wspominałam ale oni komunikują się ze mną za pomocą maili, smsy. Nie wejdą do mnie na piętro tylko piszą smsa lub maila, a siedzimy pod jednym dachem. Więc czuję się jak w biurze i nie dziwię się sobie że tęsknię za domem skoro oni tak mnie traktują. Ale według nich ja jestem dorosłym członkiem rodziny mhm oni sami mają problem z tworzeniem rodziny. Jak patrze na Site to serio jej współczuje, widzi własną mamę 3 razy w tygodniu i jeszcze kładą ją o 18 spać teraz to nawet o 17;30 (bo przecież ona jest zmęczona wtf),  mają medyczne wykształcenie a o wychowywaniu dzieci zero pojęcia, kto normalny kładzie 5-latke o 18 spać? Tak jak by nie chcieli z nią spędzać czasu, no ale pies to chyba dla nich więcej niż Sita, przykładowo wchodzi host do salonu i mówi 'Woodstock I miss you so I know that you miss' i przez 5 min go tuli a do Sita 'hello sita how are you?' no także nie trzeba nic dodawać.. Prywatnie nic o sobie nie wiemy, ich wgl nie interesuje au pair ani kultura kraju z którego pochodzi, ich jedynie interesuje własny czubek nosa. Szybko potrafię się zaadoptować w nowym środowisku i mogłaby znaleźć nową rodzinkę, ale kto zapewni mi 100 funtów tygodniowo, zero sprzątania, tylko 15h opieki w tygodniu nad dzieckiem kiedy chodzi do szkoły, nie wiem czy znalazłabym drugą taką rodzinkę, ale z drugiej strony nie wiem czy chciałabym siedzieć kolejne pół roku z nimi żeby przeczekać do studiów. W międzyczasie:
-drzwi otwarte w Southampton
musiałam wstać o 4 nad ranem żeby dojechać na czas, więc spodziewałam się, że będą studenci medycyny, od których dowiem się czegoś więcej,  ale zapomniałam że jeszcze mieli wakacje więc była tylko grupa studentów, która pomagała w dotarciu na campus, a tak to na każdym wydziale były wykłady dotyczące danego kierunku, byłam na wykładzie o studiach lekarskich i nie dowiedziałam się niczego nowego, większość rzeczy widziałam z ich strony internetowej, spisałam tylko nazwisko admission tutors, którzy zajmują się aplikacją i interview, później wpadłam jeszcze na wykład o pielęgniarstwie i położnictwie bardzo mi się podobał, składania aplikacji jak na inne kierunki w połowie stycznia no ale mimo wszystko bardziej ciągnie mnie do lekarskich :) poszłam jeszcze zobaczyć bibliotekę, która w trakcie sesji jest czynna 24h to standard tutaj w UK, u nas w Polsce są chyba czynne do 21 lub 22 max
-interview  w hospicjum dla dzieci (EACH)
w zeszły piątek w końcu po miesiącu zostałam zaproszona na interview, spodziewałam się że... (mam zawsze wygórowane oczekiwania :D ) będę mogła pomagać w opiece nad dziećmi, ale w ośrodku w Milton przebywa trójka life-threatened children, a nie terminally ill. Miejsce jest piękne, ośrodek ogromny pokój dla rodzeństwa z play station wielką plazmą, wszystkie drzwi otwierane automatycznie, pokoje dla rodzin jak w hotelu, mają basen, plac zabaw - normalnie luksus, niestety nie będę pomagała opiekować się tymi dziećmi tylko robić housekeeping i pomagać w kuchni, ale będę miała możliwość rozmawiania z innymi wolontariuszami i z personelem ,który opiekuje się dziećmi więc chociaż coś, Dostać się na wolontariat do hospicjum albo do szpitala na ward volunteer (niestety mnie nie przyjęli) to naprawdę wielka rzecz i bardzo ceni to się doświadczenie w personal statment :) teraz muszą sprawdzić czy nie mam żadnych kryminalnych przeszłości i niedługo zacznę tam voluntary work.
- weekend w London
spędziłam przemiły weekend ze znajomymi mojego taty, mieszkają w Londynie od 7 lat więc fajnie z kimś pogadać kto ma już doświadczenie w przebywaniu tutaj, Londyn naprawdę lepiej wygląda z okna autobusu niż od środka, jest strasznie brudny, ludzie bezdomni śpią na środku chodnika, w metrze królują śpiące dzieci dilerów,naprawdę straszne nie wiem jak tam można mieszkać i widzieć to, więc wszyscy przeprowadzają się na peryferia, sama urbanistyka Londynu jest jakimś przypadkiem, jak jest miejsce to wpychają biurowiec albo blok. Obok nowoczesnego biurowca (najsłynniejszy gherkin czyli ogórek) stoi stara kamienica i tak na zmianę, zdecydowanie nie podoba mi się to miasto,w sumie nie było czasu żeby wchodzić do muzeów, ale chciałabym kiedyś zwiedzić musem of london i westminster abbey. Polecam odwiedzić sklep Fortnum&Mason oczywiście nie na shopping bo jest to sklep,który od 300 lat zaopatruje rodzinę królewską, więc ceny dość wysokie, w sklepie czerwony dywan, a obsługa ubrana jest w czarne fraki haha, ale fajnie wejść i pooglądać
Ten weekend znowu w Londynie bo z Polski mnie odwiedzają, oczywiście hości z wielką łaską pozwolili mi przenocować 3 dziewczyny, ale napisali że robią to wyjątkowo i jak drugi raz poproszę 'the answer will be no' dokładnie cytując z maila. Jak czytam ich lodowate maile to aż mi jest niedobrze...

czwartek, 4 września 2014

Lonely in big home & ukcat

Cieszyłam się, że będę sama w domu, ale nie na długo bo siedzieć samemu w wielkim domu- nic przyjemnego, więc starałam się gdziekolwiek wychodzić i  chodziłam do biblioteki uczyć się na test.Gotowałam nawet nasze polskie jedzenie, ale to nie to samo co w domu, tak jeszcze przez tydzień zdążyłam się pogrążyć w homesick. Najgorzej było w nocy, tylne drzwi są tak słabe, że można byłoby je otworzyć wytrychem, to samo od mojego piętra i od kuchni, oto cała logika Angolów zamiast założyć porządne antywłamaniowe drzwi to oni zakładają trzy pary bezużytecznych drzwi.. W sumie jedyne co można byłoby ukraść to iPad Sita i macbook hosta haha no ale złodzieje na szczęście nie przyszli. Ten samotny dom zaczęłam tak nienawidzić, że prosiłam żeby hości już wrócili i tym samym wracam w sobote ze sklepu patrze a stoi samochód hosta, myślałam że coś się stało że wrócili wcześniej, ale ja pomyliłam saturday z sunday, zamierzałam trochę w niedzielę rano ogarnąć no ale że wrócili w sobotę to nic z tego. W sobotę Andrea zaprosiła mnie na impreze, gdzie poznałam masę nowych ludzi, Elisabette i Kamile z Włoch, Kristine z Niemiec, Tupito Francuz, Joe England i jeszcze jakiś trzech kolesi jeden był z Dubaju, a reszta nie wiem :D O tak Hiszpanie i Włosi potrafią bawić się do białego rana wracają z klubu o 5 lub 6, ja wróciłam do domu o 3 :D Z tego co zauważyłam Hiszpanie i Włosi szczerze nienawidzą Angoli ich stały tekst 'I hate fucking english men'  jak jestem już dłużej można zauważyć, że ta cała ich angielski uprzejmość jest tylko taka powierzchowna, oni nie potrafią okazać swoich prawdziwych emocji, zachowują się jakby mieli maski na twarzach, natomiast co kocham w Hiszpanach i Włochach to oni przede wszystkim są szczerzy i jeszcze zawsze zapraszają do siebie w odwiedziny nawet jak znają kogoś parę godzin haha Tak więc odżyłam i w końcu nowych ludzi poznałam :) Sita do przedszkola dopiero wróciła wczoraj, biedna tak się zestresowała, że cały czas mi rękę ściskała. Zobaczyłam kalendarz jej roku szkolnego i mają strasznie dużo wolnego, najlepsze świąteczna przerwa od 12 grudnia do 6 stycznia i jeszcze pod koniec października znowu tydzień przerwy może z okazji halloween haha nie wiem za co oni płacą 4 tys funtów czesnego.
Moi hości chyba szukają perfect cleaner co tydzień przychodzi nowa sprzątaczka - po prostu casting.

Jestem już po UKCAT ufff.., przerobiłam całą książkę z zadaniami + testy w necie, miałam średni wynik z czterech części 550/900 dla mnie ok, chociaż do southampton potrzebuje 625/900, do bristolu i liverpoolu gdzie też chce złoży inie biorą pod uwagę tego testu, zastanawiam się nad ostatnim wyborem i rozważam Szkocję,  Dundee czy Glasgow??? Na ucasie jestem  już zarejestrowana od sierpnia, jedynym moim zmartwieniem jest teraz wolontariat w hospicjum albo szpitalu, który jest bardzo potrzebny mi do personal statment. Miałam mieć interview w hospicjum dla dzieci w tym tygodniu, ale musze się chyba znowu upomnieć, ostatnio jeszcze host mi podesłał link do addenbrookes gdzie można być wolontariuszem na oddziale w szpitalu (czaad co nie?), jutro tam wysyłam aplikację, mało czasu bo do 15 października jest deadline składania na medycynę, jeśli nigdzie mnie nie przyjmą ( czarnowidztwo) to idę do Klaudii do Bournemouth na położnictwo. Plan B musi być! Dzisiaj znalazłam cytat JEŚLI JESZCZE WALCZYSZ JESTEŚ ZWYCIĘZCĄ, więc walczę do samego końca! Jeśli miałby ktoś pytania co do studiów medycznych to piszcie w komentarzach, jeszcze nie trafiłam na żadną stronę polską dotyczącą studiów medycznych w Anglii, a teraz coraz więcej zamiast do pracy wyjeżdża na studia, więc mam nadzieję że komuś się przyda :D Jeszcze zapomniałam dodać, że w sobotę jadę na drzwi otwarte do Southampton! :)

sobota, 23 sierpnia 2014

Pies leci do Dubaju! Pies > au pair

Siedzę z ciepłą herbatką i jestem taka szczęśliwa, bo od jutra wieczora mam wolną chatę! Serdecznie zapraszam :D Jako że zostaje w domu host wysłał mi mailem przypomnienia dotyczące bezpieczeństwa domu- zamykanie drzwi, zasłanianie okien i w końcu się dowiedziałam się że lecą do Dubaju, najpierw myślałam, że gdzieś nad morze do Europy, ale co tam bogaci muszą się bawić :D I tak najlepsze wczoraj wchodzę do kuchni, a tam pet passport najpierw myślałam, że to jakaś książeczka zdrowia, otwieram a tam jest napisane, że pies ma wszczepiony microchip neck/shoulder na wypadek jakby się zgubił, może od razu niech Sicie zamontują haha Naprawdę tutaj jakaś komedia ze zwierzętami, nie jestem animal lover, więc nie czuję tego.. Tak niestety nowa clean lady, która przybyła w poniedziałek total animal lover, hostka kazała trzymać psa na smyczy żeby się nie rzucił na sprzątaczkę. Ona wchodzi i powiedziała, że to nie jest fair wobec psa i że nie mam go trzymać na smyczy tylko nauczyć podstawowych komend. No tak nie mam co robić tylko wychowywać psa. W każdym razie za każdym razem jak znajdowałam się w jej polu widzenia gadała o psach ich wychowywaniu, itp jakby to wgl mnie interesowało. Na końcu powiedziała, że jest jej strasznie przykro, że woodstock jest tak zestresowany i strachliwy. Mimo wszystko i tak jest lepiej traktowany niż ja, ma okazję zobaczyć Dubaj :D Nie ukrywam, że super byłoby pojechać do Dubaju, bo czy kiedyś taka okazja mi się trafi? Chyba, że zostanę bogatym lekarzem :) Anyway i tak się cieszę, że zostaje w domu, hości zostawiają mi dodatkową kasę na jedzenie bo u nas lodówka teraz świeci pustkami, więc od jutra polska kuchnia, filmy i nauka do ukcata! I love it <3

wtorek, 19 sierpnia 2014

English kids

Dzisiaj mam day off , w  ostatnim poście wspominałam jak zmieniłam moje podejście do Sity, więc dzieci bardzo szybko wyczuwają  niechęć albo zdenerwowanie rodziców czy też opiekunki. Teraz się to nie zdarza ale kiedyś miałam takie dni że po prostu siedziałam z nią jak na skazaniu, co powodowało, że Sita jeszcze gorzej się zachowywała i  ze wszystkim robiła mi problemy. Bardzo szybko można zauważyć jak dzieci zamożnych, dużo pracujących rodziców są wychowywane, oni nie wychowują swoich dzieci tylko kupują im nowe zabawki żeby stworzyć  iluzje szczęście i miłości. Jeszcze nie widziałam żeby hości przytulili tak po prostu Sity może doszli do wniosku że już wyrosła… Więc czasami jak mnie wkurza mała to ogarnia mnie jakaś litość i uważam, że miałam setki razy lepsze dzieciństwo, bo moich rodziców nie stać było żeby kupować mi zabawki, jeszcze w dodatku wszystko dzieliłam z rodzeństwem, a jak mama kupiła mi gazetkę to był szczyt szczęścia. Natomiast gazetka dla Sity albo zestaw do kolorowania jest jak chleb, który trzeba kupować prawie codziennie. Ciężko jest tu winić 4 latke, która została zmanierowana i zepsuta przez własnych rodziców. Pójście na plac zabaw wydawało mi się frajdą dla każdego dzieciaka, ale jeżeli rodzice zaczynają zabierać dziecko do zoo w Londynie i do innych dzikich miejsc, galerii handlowych to wyjście do parku czy na plac zabaw jest już nieatrakcyjne. Dzięki hostom Sitę nie mogę nigdzie zabrać bo tylko wyjście z tatusiem do Londynu jest fajne. Dzieci są proste w obsłudze i potrafią cieszyć się z drobnych rzeczy, tylko dorośli za dużo kombinują. Jak się przyzwyczai do wielkich atrakcji to później wszystko inne jest ble.
 Niestety większość dzieci w Anglii jest nieświadomie krzywdzona przez swoich rodziców, którzy zamiast po prostu z nimi pobyć lub pobawić się, pokolorować absolutnie proste rzeczy, które cieszą każde małe dziecko, oni jeżdżą do centrów handlowych albo zamawiają kolejne zestawy klocków lego żeby dziecko im nie przeszkadzało. Moja mała ma Ipad ale to nic teraz 3-letnie dzieciaczki mają własnego Ipada, tutaj większość ludzi ma  telefony, laptopy, tablety z Apple.  Ostatnio spotkałam Au pair z Polski – Anie,  rozwydrzona 7-latka pisze na swoich drzwiach fuck off, mówi że nienawidzi Au pair a jak mama każe jej posprzątać to mówi że ona nie chce zostać Au pair … no chyba nie trzeba tego komentować, Jeszcze sytuacja u jej host family, rodzice nie są razem, ale mieszkają razem – takie sytuacje nie są rzadkością w UK.
W zeszła sobotę chciałam iść z Andrea na imprezę. Obok mnie jest pokój gościnny który właściwie jest pusty tylko ostatnio jakiś przyjaciel hosta w nim został na jedną noc.  Hości powiedzieli że rodzinę i bliskich przyjaciół mogę przenocować, więc pisze rano w sobotę hostowi czy Andrea może spędzić jedną noc bo mieszka pod Cambridge, a on że musi to skonsultować z hostką bo poprzednio nie pozwalali Au pair ponieważ prowadziło to do unacceptable situation cokolwiek to znaczy, w sumie prosiłam ich o to pierwszy raz. W końcu i tak się nie zgodzili bo ludzie, których oni wgl nie znają traktują ich dom jak darmowy kąt do spania, rozumiem no ale jeden raz bez przesady.

I ostatnia rzecz czyli homesick, bardzo dużo dziewczyn wraca do Polski na tydzień lub dwa na wakacje ale dla mnie bilety są za drogie więc w przyszłym tygodniu zostaje sama w domu. W czwartek miną moje 2 msc w england i jeszcze 4 żeby zobaczyć rodzinkę, w głównej mierze odczuwam tęsknotę za domem dlatego że moi hości nie traktują mnie jak członka rodziny, mam własne piętro ale jak chcą ze mną coś ustalić albo powiedzieć to piszą maile, naprawdę to jest komiczne zamiast wejść do mnie na górę i zapytać to dostaje maila czuję się jak w jakimś biurze. Ostatnio patrzę a w kuchni leżą 3 bilety do teatru na Frozen, dopiero 25 października idą, ale nie przyszło im do głowy żeby zapytać mnie czy nie chciałabym pójść z nimi, także moi hości chyba nie wiedzą co to jest traktowanie kogoś jak członka rodziny. Zdarzają się takie dni kiedy naprawdę myślę, że nie wytrzymam do świąt, szczególnie w niedzielę u mnie w Polsce zawsze obiad rodzinny a tutaj figa z makiem. Najważniejsze jest to żeby umieć znaleźć sobie zajęcie, ja np.  teraz uczę się do UKCATA. W skrócie mówią co nas nie zabije to wzmocnij! :D

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Powrót do Cambridge&big surprise

Dni w Bournemouth bardzo szybko mi leciały chyba miałam tam za dobrze :D Wracając do tego cudownego nadmorskiego miasta to w środę poszłyśmy z Klaudią na shopping do centrum gdzie jest masa sklepów, oczywiście Primark zaliczony, żałuje że nie miałam więcej kasy bo tam był o wiele większy niż tutaj w Cambridge, ale i tak coś tam pokupowałam :) W czwartek Klaudia rano poszła do Subway na dzień próbny, a potem jeszcze na interview do Claire, ja w tym czasie poszłam na plaże na punkt widokowy skąd widać całe morze, w tym momencie strasznie żałowałam że nie mam smartfona. W piątek miałam spotkanie w banku Barclays, więc obiecałam że krótko to opisze:
Miałam umówione na 13, czekałam z 10 min po czym jakaś babka powiedziała, że ona może to ze mną załatwić bo jej koleżanka, która miała założyć mi konto jest zajęta, no więc najpierw poprosiła o dowód zrobiła ksero, wypełniła w komputerze, zapytała się o nazwisko panieńskie mojej mamy, dokładny adres pobytu i  pokazała konto które będę miała mieć - bez żadnych opłat i tyle, teraz czekam aż przyślą mi jutro lub w środę debit card (normalna karta, którą można wpłacać, wypłacać pieniądze i płacić w sklepach).
Wieczorem pojechałyśmy na plaże gdzie były cudowne fajerwerki naprawdę jeszcze nigdy takich nie widziałam, czułam się jak na Sylwku :D
Sobota bardzo leniwa zarejestrowałam się na UCASA (system w UK na studia) i co mogłam to już pouzupełniałam. Później z 30 uniwersytetów medycznych zaczęłam odrzucać te które mi się nie podobają albo wymagania z kosmosu i póki co najbardziej interesuję mnie Southtampton (morzeee i ciepło), Liverpool i Bristol jeszcze mogę wybrać 2, zastanawiam się nad Szkocją bo tam studia są darmowe. Nie oszukuję się. ale matura z biologii i chemii tak marnie mi poszła że tylko znajomości mogą mnie uratować i sprawić że się dostanę. Później sprawdzałam jak z terminami wolnymi na ten egzamin o którym wcześniej wspominałam, w sierpniu wszystko zajęte... Patrze na wrzesień i wolne z jakich 10 terminów, znalazłam idealną godzinę 12;30 czyli Sita w przedszkolu a ja mogę pisać. Ale i tak się denerwowałam bo za nim ta karta z banku by przyszła to może akurat termin który mi pasuje by zajęli. Gdybym nie podeszła do tego testu to bye, bye medicine - teraz prawie każdy uniwersytet to wymaga oprócz Brighton i jakaś szkoła medyczna w Londynie (tam trzeba zdać Biomedcial Test moim zdaniem chyba nie warto bo znowu trzeba płacić 44 funty a w sumie liczy się tylko na 4 uniwersytety,chyba że ktoś tam się wybiera).Wczoraj wróciłam do Cambridge koło 18 zahaczając o Londyn, chciałam iść zwiedzać i zostawić torbę w depozycie, ale zamek mi się zepsuł.. Wracam styrana z tą 8 kg torbą, pierwsze co otwieram maila patrze schedule, cryyy prawie każdy dzień do 18 oprócz piątku. Mimo całego załamania, rozmowy na skype z rodzicami po której jeszcze większy homesick to dzisiejszy dzień mi to wynagrodził.
Wracam do pokoju, sprawdzam pocztę a tu mail od hosta, że oni razem z hostką chcieliby zapłacić mi za ten test UKCAT, który kosztuje w tej chwili 80 funtów, oczywiście już odłożyłam pieniądze tylko w nerwach czekałam aż ta karta przyjdzie, polecę do wpłatomatu i będę mogła zapłacić online, ale że moi hości mi to zaproponowali to skorzystałam z tego dobrodziejstwa  Dzięki Bogu  i na początku września piszę test!!!I can't believe it + dostałam dzisiaj kieszonkowe chociaż nie pracowałam w zeszłym tygodniu :) I'm so happy. Następny post może będzie o homesick& o tym jak zmieniłam moje podejście do Sity

środa, 30 lipca 2014

Week off in Bournemouth! + przydatne informacje

W zeszłym tygodniu miałam tylko 3 dni standardowe 6;45 - 18, a tak to we wtorek 6;45-10 i czwartek completly day off! Czyli całkiem spoko, we wtorek natrafiłam na bardzo fajną stronę gdzie wszystko jest napisane o aplikacji na studia medyczne link i tam własnie znalazłam że muszę zdać test UKCAT, który rzecz jasna jest płatny (60 funtów do końca sierpnia, a we wrześniu już 80) i wymagany jest na większości uniwersytetów medycznych. Jeżeli ktoś chciałby więcej poczytać to tutaj informacje link w skrócie mówiąc nie jest to test z wiedzy, a raczej z umiejętności oceniania sytuacji, szacowania wyników itp. Zarejestrowałam się, sprawdzam wolne terminy, a tutaj koniec sierpnia - perfect! Akurat miałam mieć babysitting więc schodzę na dół i mówię hostom, że chce zdać ten test ale terminy są wolne pod koniec sierpnia i się pytam czy mogę zostać przez tydzień w domu kiedy oni pojadą na holidays, no problem :)
W czwartek poszłam zarejestrować się do GP trzeba wziąć ze sobą jakieś ubezpieczenie i pokazać je w recepcji, mnie zapytała babka jak długo tutaj zostaje i gdzie mieszkam, dała pełno formularzy do wypełnienia polecam wziąć do domu i wypełniać ze słownikiem bo pełno nieznanych nazw chorób. Jak wrócę do Cambridge to idę zanieść formularze rejestracyjne. 
W piątek wracając do mojej nieznośnej dziewczynki to zabrałam ją na piknik do parku, zjadłyśmy kanapki, żelki i zaraz słyszę I want to back hooome dobra staram się wyluzować i tłumaczę jej że jesteśmy zbyt krótko na co ona stała gadka że może siedzieć w ogrodzie w domu (nie mają ogrodu tylko taras), biorę ją do wózka bo na nogach za ciężko dla niej i do Sedgwick Museum gdzie znajdują się szkielety dinozaurów, przebiegła przez muzeum i słyszę Can we back home? już moja cierpliwość się wyczerpała, poddałam się i wróciłyśmy do domu- masakra.. 
W sobotę jeszcze spotkałam się w pubie z Andreą summer au pair, jest pierwszą au pair u swojej rodzinki a zabierają ją na wakacje nad morze. W sumie pierwszy raz byłam w angielskim pubie-klubie o 22 gra dj, stylówa angielska powala na kolana,ludzie mają kasę, ale naprawdę nie wiem skąd wyciągają te dziwne ciuchy..
Więc w końcu jestem na urlopie - nad morzem! Nawet opaliłam się, a właściwie spaliłam na raka :D W niedzielę hości tylko zapytali się kiedy i o której wracam ale ja nie dostałam informacje gdzie wyjeżdżają i kiedy wracają.  Po 13 autobus krążył po Londynie i miałam okazję zobaczyć Big Ben, London Eye, potem miałam przesiadkę Victoria Coach Station i poszłam do mojego ulubionego coffee shop Cafe Nero tam czekałam 2 godziny na autobus tak szybko zleciał mi czas wsiadłam w autobus i o 18 byłam w Bournemouth stamtąd odebrała mnie kobieta pracująca - Klaudia (wspominam o Tobie w poście) i zamówiłyśmy do pokoju pizze like real students :) Do 2 gadałyśmy jeszcze wspominałyśmy starą szkołe -  v lo :) Następnego dnia pojechałyśmy do centrum handlowego, obok którego w subwayu Klaudia miała interview, jeszcze załatwiłyśmy spotkanie w banku Barclays bo chce założyć sobie konto i tam umówiłam się na piątek na 13. Najpierw chciałam poprosić hostów żeby mi zapłacili przez swoje konto za ten test ukcata, ale pomyślałam że jeszcze będę musiała zapłacić za ucasa (system przez który można się rejestrować na studia) oczywiście opłaty tylko online tak więc zdecydowałam się na założenie konta bankowego, które na pewno się przyda w przyszłości, Potem pojechałyśmy do pasażu ze sklepami meblowymi i rzeczami do domu, gdzie w Home Sense Klaudia miała kolejne interview, Dzisiaj dzwonili  do niej że dostała pracę w Home Sense, chociaż było wielu kandydatów więc gratulujemy <3 i w Subaway też (wypełniła najlepiej test na 4,5 lepiej niż rodowici Angole).Wieczorem pojechałyśmy jeszcze na plaże-polecam odwiedzić Bournemouth i kolo 20 miały przyjechać nasze zakupy z ASDY nie wiem czy wcześniej wspominałam na blogu, ale to bardzo fajny tani sklep, wielkością podobny do Reala tak więc jesteśmy w Anglii i robimy zakupy online haha dostawa miała być między 20 a 21 jednak przyjechali wcześniej i kolega Klaudii odebrał nasze zakupy w tym 24 litry wody :D W międyczasie wleciał nam kot do kuchni, który kiedyś byl karmiony przez poprzednich lokatrów, może jesteśmy dziwne ale obie boimy się kotów i nie wiedziałyśmy jak go stamtąd wygonić. Dzisiaj Klaudia poszła do pracy w pralni, a ja na plaże się posmażyć :D Jeszcze ważna rzecz o której musze wspomnieć to autobusy generalnie ja w Cambridge wgl nie korzystam z autbusów bo wszystko co chce jest w odległości max 20 min niestety tutaj trzeba jeździć autobusami,
Angielskie autobusy:
-1 para drzwi z przodu
- bilet tylko u kierowcy single ticket akurat tutaj 2 funty więc nie opłaca się i lepiej kupić jednodniowy za 4 funty - moim zdaniem bilety są za drogie +żadnych zniżek dla studentów, albo można kupić bilety tygodniowy za 14 funtów, ale tylko w siedzibie busów
-trzeba powiedzieć kierowcy gdzie się jedzie, jeżeli macie single ticket
-jeżeli chcecie się zatrzymać na konkretnym przystanku to musicie nacisnąć stop
-jeżeli chcecie wsiąść do autobusu to musicie pomachać 
-obowiązkowo powiedzieć THANK YOU gdy wysiadacie
Co kraj to obyczaj nie wyobrażam sobie w Polsce tego typu mechanizmu komunikacji miejskiej haha Jak założę konto w banku opisze dokładniej co i jak :)
xxx 

sobota, 19 lipca 2014

She drives me crazy!

Koniec tygodnia i weekend! Chyba w życiu nie oczekiwałam na weekend jak teraz, po  45 przepracowanych godzinach stwierdzam że dziecko, którym się opiekuje to mała szantażiystka i bycie au pair w czasie wakacji jest ciężkie bo mała nie chodzi do przedszkola więc cały czas musze z nią siedzieć. Więc zeszły tydzien był całkiem miły bo hostka kończyła pracę szybciej więc siedziałam jakieś 5h z małą tylko w piątek dłużej, niestety ten tydzień nie był łatwy. Host mum wychodzi w poniedziałek do pracy i mówi do Sity do zobaczenia w czwartek  - myśle what the hell, nie ma widzieć swojej mamy przez 3 dni, może już się przyzywczaila..  no ale w środę wieczorem wraca, a rano kupiła jej pełno kredek, pisaczków, książek za które zapłaciła 40 funtów, a dzisiaj nową sukienke i butki juupi (jak domyślacie się z nie najtańszego sklepu), po jaką cholerę są jej potrzebne pisaki, kredki jak ona ma tego tyle że się o to przewraca, już sama obecność mamy ją zadowala. Moi hości bardzo chcą żeby w czasie wakacji Sita spędzała aktywnie czas i żeby ją zabierać do parku, na plac zabaw, do muzeum, coffee shop etc  oczywiście koszty oni pokrywają ok. dla mnie nie ma problemu nawet fajnie, że będziemy tak spędzać czas. Jednak rzeczywistość okazała się inna i wyciągnięcie ją gdziekolwiek graniczy z cudem, po prostu obojętnie gdzie chce ją zabrać lub nawet iść z psem na spacer słyszę I DON’T WANT TO, host dad poradził żebym próbowała ją przekonać mówiąc że woodstocka biorę do parku na piknik itp. No tak jednego dnia działa a drugiego nie, dzisiaj to już apogeum, wychodzą z nią bierzemy latawiec i oczywiście jesteśmy jakieś 50 min i I want to back hoooome – byłyśmy w parku tuż przed domem bo ona nigdzie się nie ruszy dalej. Dla mnie to jest chore, a raczej ona i kurwicy dostaje jak za każdym razem muszę ją do wszystkiego przekonywać albo tłumaczyć że woodstock needs wee and pouh i  jak nie pójdziemy na spacer to pies zrobi śmierdzącą kupę na środku pokoju – dokładnie w ten sposób do niej gadam. Zaczynam mieć na to wylane i jak oni chcą żeby spędzała aktywnie czas  to niech sami ją gdzieś zabierają bo ja nie mam zamiaru z nią się użerać 3 razy dziennie o to żeby gdziekolwiek wyszła. Jedyny miły dzień był w środę kiedy sama zaproponowała że możemy pójść do coffee shop, potem do parku i biblioteki. Na dodatek przynajmniej raz dziennie ryczy,żeby coś wymusić np. dzisiaj podaje jej makaron na obiad który host mum kazała podać, a ona uderza w płacz (histerię) I don’t wanna to eat  pastaaaaaaaaaa, no więc przez pół godziny tłumacze jej że ma mówić do mnie normalnie, bo nie rozumiem co chce na obiad, w końcu ogarnęła się, po 5 minutach lata koło mnie jak szczygiełek a ja miałam ochotę jej przywalić albo dać zdrowego klapsa. Albo ostatnio wyłączam bajkę i mówię bath time – ryk – kolejna rzecz żeby ją przekonać,  idzie spać po pół godziny zaczyna ryczeć że nie może spać ( no tak o godzinie 18 dziecko które nie chce wychodzić na dwór nie jest zmęczone) ale jak widać hości tego nie rozumieją, spędzają tylko weekend z nią hehhe. Jeszcze irytuje mnie to jak mówi do mnie silly, dzisiaj jej powiedziałam, że mam imię i nie ma w ten sposób do mnie się zwracać, Ostatnio nawet podchodzi do mojego laptopa i mówi że on jest brudny a ja do niej mówię zobacz swój lpad na którym znajdują się resztki jedzenia, a ona to nie ja ubrudziłam – bez komentarza.  A i jeszcze host dad prosił żebym pilnowała ją żeby nie ssała kciuka w buzi, sama kiedyś ssałam 2 palce przez 5 lat naprawdę to było addiction i u niej jest to samo więc moje proszenie na nic się zda. Żeby jeszcze bardziej ‘optymistycznie’ zakończyć post to moi hości 28 lipca jadą na wakację GDZIEŚ TAM naprawdę tylko podali mi datę, nie powiedzieli gdzie ani nie zaprosili, większość au pair jeździ na wakacje z rodzinkami , moi poinformowali mnie tylko kiedy jadą… także tego, w sumie nawet nie chciałabym z nimi jechać, ale mogliby dać mi chociaż pieniądze… Ja im wszystko mówię gdzie jadę do kogo, a oni nic.  Tylko z moich domniemań myślę że jadą do Indii dlatego że host coś gadał do małej o paszporcie, rozumiem że bilety są drogie ale mogliby chociaż mi powiedzieć  i  zamiast tego dać mi pieniądze na wakacje – dream. Kolejny tydzień 24 sierpnia kiedy wyjeżdżają mam zamiar im oświadczyć, że nigdzie nie jadę bo bilety do Polski są za drogie itp. No jestem bardzo ciekawa co zrobią… Oczywiście wszystkie powyższe hejty nie znaczą że się poddaje, jak Sita wróci do przedszkola będzie o wiele lepiej, będę z nią spędząć  5 h dziennie a nie 10 czy 12 jak teraz,poza tym nie będę musiała organizować żadnych zabaw ani wyjść bo jak wraca z przedszkola to daje jej dinner, kąpiel i spać. W skrócie mówiąc nie ma idealnej host family ( a jeżeli któraś z Was natrafiła to zazdroszczę ;)), mimo tego nieznośnego tygodnia bardzo podoba mi się Cambrdge, w listopadzie chce zacząć szukać pracy i mieszkania tak żebym mogła pojechać na święta do domu i wrócić tutaj znowu . Oczywiście muszę wykorzystać moich hostów do załatwienia wolontariatu i może po znajomości studiów haha Jeszcze 5 dni pracy i jadę do nad morze do Bournemouth <3

wtorek, 8 lipca 2014

Ponad dwa tygodnie w UK :D

Poprzedni  tydzień minął mi bardzo szybko, kupiłam bilet na przedstawienie jednak zapomniałam sprawdzić gdzię się odbywa i wybrałam przez przypadek chyba najdalszą lokalizację w Robinson College, no coż musze iść bo wydałam na to 16 funtów. W środę miał przyjść  team cleaner jednak nie pojawili się a ja czekałam chyba z 3 godziny , a dom pokryty brudem.. więc w czwartek umyłam chociaż kuchnię. A no i pierwszy raz zaspałam do pracy w czwartek – zdarza się,  napisałam smsa hostowi że przepraszam,ale oni zawsze don’t  worry that’s ok. :D W piątek Sita skończyla  przedszkole więc teraz ma holidays i pracuje o wiele więcej . W sobotę spotkałam się z nową au pair z Hiszpani, która przyjechała w czwartek i zostaje tylko na dwie miesiące. Znalazła rodzinkę przez tą samą agencję co ja (smartaupairs) i mieszka w Trumpington niedaleko Cambridge, tak więc poszłyśmy na lunch (w weekend ciężko jest znależć miejsce w barze czy restauracji) potem do St. John’s college, pokazał moją kartę euro26 i  dostałam zniżkę na wejście no i potem na piwko & big weekend w Park’s Piece jak zawsze blisko mnie, festiwal food &music naprawdę super zabawa chyba dla ludzi w każdym wieku, przynajmniej wszyscy mieli fun :D A wczoraj Tour de France, czekaliśmy 1,5 h na skwarze żeby zobaczyć jak przejadą kolaże. To tyle jakoś zwięźle udało mi się opisać poprzedni tydzień :)
Zdj z Andreą przy St. John's college robione jej smartfonem bo mój smasung dawno temu się popsuł więc niestety nie mam możliwości wrzucania zdj na bloga ;/


wtorek, 1 lipca 2014

No place I’d rather be

Jak to moja siostra określiła mam płatne wakacje. Dostaje co tydzień 100 funtów , a pracuje mniej niż 25 godzin to zależy od  pracy hostów. Tak więc w poniedziałek host pokazał mi drogę do przedszkola, przyznam  że trochę się zdziwiłam gdy zobaczyłam, że na ulicy jest osobny pas dla samochodów i rowerów. Droga  rowerem do przedszkola zajmuje koło 20 min jak się szybko jedzie i nie ma co chwile czerwonych świateł.  Tutaj wgl połowa ludzi porusza się rowerami albo samochodami więc  tłoczno.Trochę się przeraziłam jak zobaczyłam że w pewnym momencie mam jechać z dzieckiem między samochodami  i śmigającymi piętrowymi autobusami. Jak dojechaliśmy do przedszkola od razu powiedziałam hostowi że boję się jeździć rowerem  z Sitą bo droga za bardzo ruchliwa itp. A host don’t worry i że mam próbować. Później już sama wracałam bo host jechał na stację kolejową do pracy, trochę się zgubiłam ale jakoś znalazłam trasę do domu.  O 14 hostka wróciła z dyżuru i pojechałyśmy do przedszkola po małą, po drodzę pokazała mi Polish shop, który jest całkiem blisko nas.
Wtorek
Cały dzień byłam z host mum. Wtedy właśnie ugryzł mnie pies, wchodzę do salonu jak zawsze szczeka idę dalej i się na mnie rzucił, tym sposobem mam pięknego siniaka i ranę na nodze.W drodze do przedszkola jakiś koleś uderzył w hostki rower tak że cały koszyk odpadł, nic nie przeprosil tylko odjechał i zrobił się cały wianuszek babek pytających czy wszystko ok. Ja wróciłam do domu z zepsutym koszykiem,  a hostka przyczepiła blokadę do  roweru  i wzięła tenz  fotelikiem dla dziecka. Nie mogłam  odpiąć tej blokady więc wróciłam do domu, jak zawsze hości don’t worry :D Są bardzo mili we wszystkim mi pomagają jak czegoś nie wiem,jedyna zasada jest taka, że jak czegoś nie wiem to mam pytać J
Środa
Pierwszy raz miałam prawdziwy dzień pracy więc typowy schedule jest taki że o 6:45 musze być na dole, jem śniadanie, wyprowadzam z małą psa, potem wracamy i jedziemy do przedskzola.  Mimo moich obaw bardzo dobrze mi się jechało rowerem wiadomo że większe obciążenie z tyłu i trochę chwiejnie ale jest ok.. Jak wracam z przedszkola to do 14;30 mam czas wolny i mogę robić co chce. Wracając z centrum trochę się zgubiłam zapytałam jakieś babeczki, ale to za dużo nie dało więc zadzwoniłam do mojego taty żeby w google mi znalazł trasę do domu haha.
Piątek
umówiłam się z au pair z Hiszpani (nasze host dzieci chodzą do tego samego przedszkola) zwiedziłyśmy King’s College i Pembark College’s miałyśmy iść na wycieczkę z przewodnikiem, ale bilety zostały wykupione ;/ Później poszłyśmy na lunch i jutro znowu się widzimy. Raquel wyjechała bez agencji, na rok i mieszka z host family, w której jest 5 dzieci a opiekuje się 3 ;o chce być nauczycielem w szkole podstawowej więc traktuje to jako przygotowanie, niestety do opieki nad dziećmi doszło jeszcze 3 h sprzątania, jej rodzinka mieszka pod Cambridge a dzieci odwozi samochodem, jednak nie ma za dużej możliwości zwiedzania bo hości nie pokazali jej innej drogi jak tylko do szkoły/przedskzola. Powiedziała mi że chce zrezygnować, ale nie wie jak to ma powiedzieć hostom.
Hości od rana pytali mi się jak poszł,o ale nie miałam czasu żeby zajrzeć na stronę wyników i w końcu dostałam smsa od siostry. Wyniki bez komentarza chemia spoko ale biologia masakra chociaż słyszałam że większości  źle poszło. Jednak hości powiedzieli że nie mam się martwić bo w Anglii bardziej liczy się chemia niż biologia i że jak coś to mi pomogą J
Sobota 
Sama zwiedziłam Fitzwilliam Musem –  koniecznie trzeba zobaczyć, naczynia i rzeźby ze starożytnej Grecji i Rzymu, sarkofagi i mumie egipskie, a wejście jest za darmo J Póżniej chciałam zobaczyć Jesus College ale akurat był tam jakiś koncert. W Camrbdige znajdują się 23 college więc jest co zwiedzać haha.
Niedziela
 Doczekałam się typowo angielskiej pogody i przez cały dzień padał deszcz. Host napisał mi smsa czy chce iść z nimi do kina jednak ja już miałam plany, poszłam do zabytkowego kościoła Our Lady na mszę, a potem do Trinity College,  gdzie miałam okazję posłuchać za darmo muzyki klasycznej bo akurat była próba do koncertu,  potem poszłam do wielkej księgarni gdzie siedziałam chyba z godzinę :D

Wczoraj miałam odebrać tylko Sitę z przedszkola jednak mała była trochę podziębiona i hostka poprosiła żebym została z nią w domu. Byłam z nią przez 10 h i nie było to męczące .Sita to kochane dziecko, potrafi się zająć kolorowaniem czy czymś artystycznym przez 2h, nie włazi mi na głowę – nic z tych rzeczy, musze przynzać, że naprawdę jest dobrze wychowana,  a przez pierwsze dni pomagała mi z psem lub jak czegoś nie wiedziałam .
Tymczasem dzisiaj day off !  100 funtów zawsze wydawało mi się bardzo dużo, ale jak się mieszka w pobliżu dwóch wielkich galerii handlowych i innych sklepów, wcale nie jest prosto zaoszczędzić, na razie odkładam 10 funtów tygodniowo, zaraz idę kupić bilet na sztukę Szekspira (tylko nie wiem którą wybrać),  przedstawienia odbywają się w ogrodach collegów.  Bye:*

niedziela, 22 czerwca 2014

Jestem w Cambridge!

No więc dreams come true! Od wczoraj jestem w UK :) Dawno niczego nie pisałam więc dzisiaj pewnie nadrobię bardzo długim postem :D Zacznę od przygotowań, od razu po maturze powoli zaczęłam robić spis rzeczy które muszę kupić/zrobić. Ostatni tydzień był pełen pożegnań i przygotowań. Wzeszłą niedzielę wyjęłam moją walizkę i tak przez calutki tydzień leżała w rogu pokoju, w piątek już byłam prawie spakowana kiedy przyszedł mój tata i stwierdził że mam bigos w walizce i zaczął po swojemu układać rzeczy. Miałam na styk 19,5 kg natomiast co do podręcznej to zamiast walizki która miała o 2 cm za dużo ( mój tata przeżywał że nie wpuszczą mnie do samolotu z walizką) wzięłam większą torbę. Tak więc o godzinie 14 ruszyłam z mojego pięknego miasta do Bydgoszczy. Teraz opiszę szczegóły lotu bo chyba właśnie tym najbardziej się orałam.
Lot
Po 15 można było już dać bagaż do odprawy, a następnie przejść do kontroli osobistej. Po drodze oczywiście sprawdzają wasz dokument tożsamości i bilet. Tak więc przy bramce obszukali mnie jakbym była jakąś terrorystkączekałam na mój samolot. Gdy szłam już do samolotu serio nie wiem jak to opisać po prostu cieszyłam się jak dziecko chociaż już wcześniej leciałam. Tak więc samolot był pełen dzieci które co chwilę się darły zresztą sama siedziała obok jakieś babki z dzieckiem. Lot był bardzo przyjemny, czasami trochę zatykały mnie uszy, ale widok białych chmurek strasznie mnie cieszył. O 18.07 samolot wylądował w Londyn Stansted, wysiadłam jako jedna z ostatnich i od razu szłam za tłumem, jechałam schodami ruchomymi a potem zobaczyłam coś w rodzaju windy, otworzyło się a tam mały wagonik, który wyglądał i jechał z prędkością metra. Wychodzę z tego wagoniku, a tam kontrola tożsamości pasażerów, stałam w długiej kolejce jakieś pół godziny po czym podchodzę do okienka i murzynka pyta się Are you with parents? a ja nooooo po czym roześmiała się i powiedziała, że się pomyliła. Potem podeszłam do taśmy z  moim bagażem, odebrałam i szłam do wyjścia trzymając pomarańczową kartkę. Host dad od razu mnie zobaczył . W jakieś 40 min dotarliśmy do Cambridgę w tym czasie host pytał się jak poszły mi egzaminy, ile mam rodzeństwa itp. Jak przyjechaliśmy mała już oczywiście spała, ona chodzi spać  o 18/18:30. Hostka przygotowała łososia z makaronem było pyszne!
Jeżeli chodzi o angielski to z  rozmawiało mi się dość swobodnie i większość rozumiałam. Może dlatego, że host pochodzi z Indii (dzisiaj patrzę na ścianę a tam zdj jego rodziców i jego mama miała na czole "czerwoną kropkę" haha nie wiem jak nazywa się ten znak)  natomiast hostka typowy english który bardzo ciężko  jest zrozumieć.
Dom
Jadąc samochodem dowiedziałam się że rok temu przeprowadzili się oni do starego 17-wiecznego domu stąd też nie wszystko jest zrobione. Od strony przedpokoju są drzwi i na dole jest warsztat hosta, a na górze jest moja łazienka, pokój gościnny i mój pokój, tak więc bardzo komfortowo, w pokoju mam nawet małą lodówkę. Generalnie oprócz mojego piętra wszędzie jest messy naprawdę nawet oni sami mówią ale jak widać wszechogarniający bałagan kompletnie im nie przeszkadza.
Day 1 
Wstałam koło 8 ale zanim się ogarnęłam była już 9 tak więc zeszłam na dół  z prezentami i wręczyłam je małej i Hostowi  (hostka już była w pracy). Mała od razu zaczęła rysować kredkami, na których były namalowane widoki Torunia. Dla hostów kupiłam pierniki (toruński przysmak), a dla małej kredki + domek, w którym znajdowały się pierniki. Zjadłam płatki na śniadanie i host zrobił mi kawę, zaczęliśmy robić porządki pod schodami, gdzie znajdowały się kartony zabawek Sity. W życiu nie widziałam takiego burdelu,host zaczął wkładać część zabawek, którymi mała się nie bawi do worka i potem dają je do charity shop. Potem poszliśmy na plac zabaw i zobaczyć centrum, gdzie zjedliśmy lunch we włoskiej restauracji. Zamówiłam jakąś pastę ze szpinakiem, która była strasznie mdła. Obsługa w Anglii jest boska obojętnie co nie zamówisz jest lovely! Pokazali mi ulubiony sklep Sity, bibliotekę która znajduje się w centrum handlowym oraz uniwersytet.
Child
Sita naprawdę nie jest rozpuszczonym dzieckiem, kiedy weszliśmy do jej ulubionego sklepu nawet nie krzyczała że coś chce. Jej ulubiona bajka to Frozen  i śpiewała cały czas Let it go the perfect girl is gone..:D Moje imię wymawiane przez hosta Ejnilia  jest dla niej nie do przełknięcia więc cały czas mówi she/her.
Pogoda
Lovely! Od wczoraj jest słonecznie, a dzisiaj to chyba było 25 stopni.
Pies
The worst thing ever! Cały poranek szczekał, więc trzeba trzymać rękę żeby mógł ją oblizać,potem pogłaskać i w ciągu dni jeszcze się z nim chwilę bawić i dawać jakieś tam chrupki...

Dzisiaj host dał mi już wypłatę więc mam 100 funtów, a właściwie 150 bo 50 w sumie nie potrzebnie wymieniłam w Polsce. Jutro muszę być na dole koło 7 i  host ma pokazać mi drogę do przedszkola Sity. Oczywiście na rowerze, ale nie wiem czy nie powiem im że wolałabym pieszo dlatego, że rower ma z tyłu fotelik dla dziecka, który moim zdaniem nie jest stabilny i serio boję się, że coś się stanie. Przepraszam za ten chaotyczny post ale to pierwsze 2 dni więc so excited :)

piątek, 9 maja 2014

Matura, matura czyżby bzdura

Jestem już po 4 egzaminach taaak! Jeszcze tylko chemia, biologia i dwa ustne :) Ogólnie rozwala mnie to co się dzieję na facebooku i zakładanie stronek typu 'dzisiaj weselu, w sierpniu poprawiny' najpierw się śmiałam, ale później stwierdziłam że serio to jest żałosne, fakt faktem nasza 'stara matura' (w przyszłym roku będzie inna) nie należała do prostych, ale bez przesady jeżeli ktoś się uczył 3 lata w liceum to można zdać! Polski podstawowy tak był mój ukochany potop <3 jestem świrem i kiedyś cały przeczytałam. Temat ułożony typowo na siłę 'emocjonalne stany żołnierskie' czy coś w tym stylu, więc tak naprawdę pisanie o niczym konkretnym.. Podobno rozszerzenie z polaka miało prostsze tematy niż na podstawie hehe Potem matma oczywiście trudniejsza niż w zeszłym roku bo przecież cke musi udowodnić, że ta stara matura się nie nadaje, teraz będą gorsze wyniki i trzeba wprowadzić nową. Angielski podstawowy prościutki sprawdzałam i mam tylko jeden błąd w czytaniu i słuchaniu, natomiast rozszerzenie nie wiedziałam, że jest podzielone na dwie części i w sumie to trwało 4 h, gramatyka i praca pisemna była spoko ale czytanie i słuchanie to była miazgaa.. u mnie w klasie angielski jest naprawdę na bardzo wysokim poziomie, ale czytanie to co drugie słówko nie wiedziałam co znaczy... Moje piękne marzenia o posiadaniu średni matur 70% spadnie chyba na 60%...w poniedziałek biologia jeżeli to będzie z serii trudna matura i będę miała poniżej  60 to w przyszłym roku to poprawie.. jeszcze 11 dni i będę wolna! Btw wiecie gdzie można kupić książeczki po angielsku o Polsce dla dzieci? Thank you in advance :*

czwartek, 17 kwietnia 2014

ODLOT!!! 21st June :)

Znowu chce mi się krzyczeć z radości, wczoraj już zarezerwowałam bilet, nie mało było przy tym nerwów naprawdę ceny biletów zmieniają się błyskawicznie, jak tylko dostałam wiadomość od hostki, że mogę rezerwować bilet wchodzę o 13 na stronę rynair cena 134 zł (bez bagażu) myślę spoko,  czekałam aż tata wróci z pracy żebym mogła z nim zarezerwować o 17 cena 147 zł, a po pół godziny 122!! Rodzice stwierdzili, że poczekamy do wieczora to może jeszcze spadnie, nie wiem na jakiej zasadzie to działa, ale cena wzrosła do 166, a później znowu spadła na 122 i wtedy kupiłam do tego w pip drogi bagaż, wzięłam 20 kg chociaż całej szafy i tak nie zamierzam brać bo w końcu mam zamiar tam korzystać. Miałam jechać na początku czerwca, jednak dostałam reprymendę haha od hostów, że nie mam komunikować się z ich au pair w sprawie wyjazdu ponieważ to zależy od tego kiedy kogoś znajdą na zastępstwo w szpitalu, taki urok tego zawodu. W poniedziałek miałam dać G odpowiedź kiedy ustaliłam z hostami datę wyjazdu, myślałam, że z nimi gadała i powiedzieli jej o tym, że zależy od ich pracy, a ona nic nie wiedziała. Dziwne mają jakieś relacje.. Wszystko na razie idzie zgodnie z planem, znalazłam rodzinkę i zarezerwowałam lot przed maturą więc mogę spokojnie pisać egzaminy! I'm happy! Już dziękowałam wielu osobom za pomoc przy tym wyjeździe, ale jeszcze raz to zrobię:
-Klaudia U - gdyby nie ty, może bym nie dowiedziała się o au pair i została w Polsce więc jestem dozgonnie wdzięczna
-Natalka- moja best, best supporterka, absolutnie dałaś mi wielkiego powera nie tylko duchowego, you know what I mean ;) <3 mam nadzieję, że będę miała okazję ci się odwdzięczyć
-Pawlik&Goliat - nieustanne heheszki z nazwy bloga anielka aupairka, dzięki za wiarę <3
-za kolorowe referencje paru osobom
-wszystkim, którzy czytają mojego bloga i cieszą się razem ze mną
I'm enternally grateful!

czwartek, 10 kwietnia 2014

Congratulations! You are going to be an au pair in Britain!

I can't believe tak szybko wszystko się zadziało, dwa tygodnie temu byłam bliska rezygnacji, a teraz dostałam oficjalne potwierdzenie wyjazdu do host family!!!!!!!! aaaa tak chce mi się krzyczeć z radości:) Więc miałam drugą rozmowę na skype z rodziną z Cambridge o której wcześniej pisałam i przedstawili mi swoją córkę, to już był dla mnie znak, że mogę zostać potencjalnie ich au pair. Najpierw S była nieśmiała i zasłaniała twarz, a potem zaczęła trochę gadać i na koniec przyniosła wielkiego fioletowego kucyka pony,który był dwa razy większy od niej. Dowiedziałam się, że lubi jeść pastę, bawić się wróżkami i ma koleżanki w przedszkolu haha Później hosci poprosili żebym powiedziała coś o sobie, pytali się czy mam certyfikat pierwszej pomocy i tyle ;) Dostałam maila do ich obecnej au pair Giuli, która pochodzi z Włoch i jest z nimi od stycznia, plan dnia wygląda u niej tak:-7-8 robi śniadanie, ubiera małą S i zaprowadza ją do przedszkola 25 min rowerem lub 50 min pieszo (codziennie pokonuje 15 km)-później wraca do domu,wyprowadza psa i może robić co chce ;)-14;30 jedzie po małą i zajmuję się nią do przyjścia rodziców 18;00-18;30Później dostałam wiadomość od hostów jakoś w niedziele 'We were wondering whether you would like to be our au pair ?'  to już było dla mnie szczęście!Generalnie będę musiała wyjechać wcześniej gdzieś na początku czerwca, czyli wcześniej niż mam napisane w aplikacji, no cóż po maturce impreza i WYJEŻDŻAM! Kryzysowe momenty w czasie szukanie rodziny to normalne więc się nie można poddawać tylko czekać na swój perfect match! Dzięki Bogu i najlepszym przyjaciółkom, które mnie wspierały osiągnęłam to o czym marzyłam od drugiej klasy liceum. Teraz czekam na oficjalne zaproszenie od rodziny goszczącej i szukam połączenia do UK!!!

środa, 2 kwietnia 2014

Update - pierwsza rozmowa na skype z host family

W ciągu tych paru dni wiele się wydarzyło więc zaczynam od początku. W czwartek napisałam przez skype do agencji w Anglii, że nie otrzymałam żadnej odpowiedzi od rodziny goszczącej, podałam nazwiska tych rodzin i obiecali się z nimi skontaktować. Tego samego dnia dostałam maila od rodziny, z której zrezygnowałam. Wyglądałoby tak jak agencja nie poinformowała rodziny. Następnego dnia zadzwoniła pani z HAP czy otrzymałam maila od rodziny i czy mam odpisać że nie jestem nimi zainteresowana, stwierdziłam że mogę spróbować i powiedziała, że nie może skontaktować się z smartaupairs (dziwne że ja mogłam się skontaktować). Do niedzieli trwała cisza - nikt nie pisał. Wtedy stwierdziłam, że jeżeli nic się nie zmieni do 10 kwietnia to zrywam umowę z biurem i zaczynam szukać przez Au Pair World. Na Au Pair World oprócz Wielkiej Brytani zaznaczyłam również Irlandię (byłam 7 lat temu, jest tam pięknie!) więc Irish family why not? W poniedziałek z APW dostałam wiadomość od rodziny naprawdę bardzo fajny mają profil list też ok. Mają 3 dzieci matka pracuje 3 dni w tygodniu więc będę miała więcej czasu dla siebie,napisała, że jest Polką i jak będę miałą homesick to będzie ze mną mogła gadać po polsku:) i będę mogła chodzić do szkoły językowej w Worcester. Napisałam, że jestem zainteresowana i wczoraj dostałam dłuuuugą wiadomość o nich wszystkich. Fajna ta rodzinka, ale małą płacą i lokalizacja też średnia. Tego samego dnia dostałam wiadomość z agencji od rodziny z Cambridge (oboje są lekarzemi, 4-letnia córeczka, mają sprzątaczkę więc raczej nie zostanę wykorzystana jak cleaner) napisali, że chcieliby mnie lepiej poznać i pogadać na skype. Wczoraj patrze na maile i wiadomość czy możemy pogadać o 19 GMT.  W końcu zaczęło się coś dziać :) Może to lepiej, że dowiedziałam się o tej rozmowie parę godzin przed przynajmniej tak się nie stresowałam. Przygotowałam pytania, które chciałam zadać i tyle. Spodziewałam się angielskiego bełkotu i na początku trochę był 'nice to meet you' a ja 'could you repeat' haha ale później już było spoko. Rozmowa trwała 12 min, czyli strasznie krótko  z reguły jak czytałam blogi innych dziewczyn to taka rozmowa trwa godzinę i przez większość czasu to rodzina gada, a u mnie było trochę takie interview, pierwsze co to pokazali mi pieska (mały, bialutki :)) później  zadawali pytania
-Dlaczego chce zostać au pair?
-Czy mieszkałam kiedyś dłużej poza domem?
-Co chce robić po au pair?
-Co lubię robić w wolnym czasie?
- Z jaką rodziną chciałabym mieszkać?
-Co lubię jeść?
-Czy lubię psy?
 Największa wtopa jaką zaliczyłam, host pyta się czemu chce studiować w Liverpool, on też tam studiował i dlaczego wybrałam ten uniwersytet haha powiedziałam że klub piłkarski masakra (co ma klub do medycyny?! ach ta moja logika). Później ja zadawałam im pytania. Oczywiście pierwsze pytania dotyczyły małej S - ma 4 lata. Do moich obowiązków będzie należało wychodzenie z psem 2 razy dziennie, czasami przygotowywać posiłki, sprzątać pokój ich córki po zabawie, będę chodzić w weekendy do szkoły językowej, jak S będzie w przedszkolu to mogę robić co chce. No to tyle, na koniec zapytałam się tylko o religie są niewierzący,ale nie mają nic przeciwko tego, że jestem praktykująca. Podsumowując poczułam że mój angielski przez ten stres był kiepski, na interview wszystko rozumiałam, a tutaj musiałam się dobrze wsłuchać w to co mówią. Ale chyba nie było tak źle przed chwilą mi napisali '
It was great speaking to you yesterday!' i chcą umówić się na kolejną rozmowę więc może coś z tego będzie :)

czwartek, 27 marca 2014

Nothing change - pesymistycznie

Ach ta moja naiwność patrze na mój 1 match, kiedy byłam tak podekscytowana jakbym miała już wyjeżdżać, a teraz czas na mój 'uświadomiony optymizm'. 13 marca pisze e-mail do rodziny goszczącej, 18 marca pisze do kolejnej, we wtorek pisze do kolejnej i NO REPLY, naprawdę nie wymagam tego, żeby odpisywali mi z dnia na dzień ale mogliby łaskawie napisać, że się zastanawiają albo znaleźli inną au pair. Oczywiście tyłka nie chce im się ruszyć i wystukać dwa zdania na klawiaturze. Za tydzień mam zamiar napisać maila do agencji, żeby coś z tym zrobili, nie po to płacę im 490 zł żeby wyczekiwać jak na zbawienie odpowiedzi od jakiejkolwiek host family. A z agencji pewnie odpowiedzą że to nie ich wina, i jeszcze duuużo czasu, za 2,5 miesiąca chce być w UK, bilety drożeją i chciałabym pod koniec kwietnia (czyli za jakiś miesiąc) wiedzieć, że wyjeżdżam. Wczoraj z tej złości założyłam konto na Au Pair World, o dziwo moi rodzice jakoś to przełknęli, że jechałabym bez agencji. Chce jeszcze napisać maila do biura partnerskiego z którym miałam interview, może mi jakoś pomogą. Robię wszystko żeby mieć więcej propozycji i nawet nagrałam introduction video, ale nawet to nie pomogło i wychodzi na to, że na tydzień dostaje 1 match, na który i tak nie dostaje odpowiedzi. Jak nic się nie poprawi to rezygnuje z HAP i nie zamierzam płacić 200 zł kosztów manipulacyjnych, ponieważ póki co żadna rodzina nie nawiązała ze mną kontaktu say goodbye z takimi usługami.... A jeszcze ostatni match to rodzina, która mieszka w Cambridge, rodzice są lekarzami i pracują w szpitalu, mają 4-letnią dziewczynkę, psa i oferują 100 funtów.

wtorek, 18 marca 2014

Match #2 and #3

Kolejne matches przychodzą jestem zdumiona, mam już 3! Odpowiedź od pierwszej hostki do tej pory nie dostałam, ale agencja napisała, że może ma dużo kandydatek i jeszcze dużo czasu do czerwca więc mam cierpliwie czekać na odpowiedź. 2 match pojawił się już w piątek - samotna mama z dwójką dzieci 8 i 10 lat po samej treści listu było widać, że poszukuje gospodyni, a nie au pair, oczywiście blisko Londynu mieszkają, ale zakres obowiązków typu sprzątanie i gotowanie od razu mnie odrzuciły więc podziękowałam za tą propozycję. Dzisiaj już 3 match tym razem rodzinka pełna z jedną sześcioletnią córeczkę, mieszkają pół godziny pociągiem od Londynu, więc dla mnie ok :) Rodzinka praktykuje aktywny styl życia i będzie miło jeśli do nich dołączę. Raz w tygodniu po południu ich córka chodzi na balet i trzeba ją zawieść taksówką. Do moich obowiązków będzie należało dbanie o pokój dziecka i jego ubrania oraz light housework cokolwiek się pod tym kryje muszę zapytać.Oferują 90-95 funtów, czyli więcej niż poprzednie host family :) Zaraz zabieram się do pisania maila do nich. See you soon!

czwartek, 13 marca 2014

MATCH #1

Wszystko tak szybko się dzieje, że nie mogę uwierzyć mam pierwszą propozycjeeee od agencji.
Host family:
-samotna mama z 4-letnią córeczką, dyrektorka szpitala
- mieszkają na przedmieściu Londynu (tak to jest to!) w Worcester Park
-25-30 h tygodniowo + dwa razy babysitting
-kieszonkowe 70-80 funtów + doładowanie do telefonu i opłaci mi siłownie jeśli będę chciała chodzić
-oferta- 6-12 miesięcy
-nie mają zwierząt
-lubią podróżować i mają nadzieję że dołączę do nich
-będę mogła chodzić do szkoły językowej
-własny pokój z dostępem do internetu
Miłe jest to że w liście hostka napisała, że mieszkała w US i na Bliskim Wschodzie i wie jak zarówno ekscytujące jak i trochę straszne jest mieszkanie za granicą i wszystko zrobią żebym poczuła się częścią ich małej rodziny. Lovely! Co myślicie o tym matchu i niekompletnej rodzince??? Napisałam do agencji, że jestem zainteresowana i maila do host family. Ja oczywiście jestem podniecona, ale czekam na odpowiedź od nich i może rozmowę na skype.Trzymajcie kciuki jutro matura próbna z biologii!

środa, 12 marca 2014

Uffffff... interview done

Właśnie jestem po rozmowie tyle stresu było, a rozmowa trwała tylko 8 minut. Interview zaczęło się równo o 15:45, rozmowa prowadziła bardzo miła blondynka chyba to była Sophie, pierwsze słowa padły o słonecznej pogodzie w UK, na co ja powiedziałam że u mnie też świeci słońce. Nie wierze angielski sam wychodził z moich ust nie musiałam zastanawiać się nad niczym!!! Metoda 'effortless english' o której pisałam zdecydowanie działa, więc zachęcam. Najpierw Sophie sprawdziła moje dane, pytała mnie czy mieszkanie w wiosce wchodzi w grę na co powiedziałam, że miasto jest zdecydowanie bardziej atrakcyjne bo można zwiedzać. Sama przyznała,że miasto faktycznie jest lepsze  przez rok była au pair w Londynie i koniecznie muszę odwiedzić London. Spytała się czy możemy przejść do interview i pytania: 1) Czy lubię zwierzęta? Oczywiście bez bicia się przyznaje, że nie jestem amatorką kotków, piesków itp ale jeśli będzie miła rodzinka to przeżyje psa czy kota :D 
2) Czym dla mnie jest program au pair i jakie mam oczekiwania co do programu?
3) Moje doświadczenie z dziećmi
4) 3 powody dla których nadaj się do programu
Chyba tylko z dwa razy poprosiłam żeby powtórzyła bo dźwięk w skypie dziwnie się rozchodzi i nie jestem przyzwyczajona. Później zadałam pytanie o introduction video, które warto nagrać, ponieważ rodzinka usłyszy mój super english i bliżej mnie pozna. Na koniec usłyszałam, że widać, że jestem happy&sociable person i na pewno znajdę fajną host family :)) Do całej rozmowy przygotowywałam się chyba z tydzień, przy konsultacji z Darią, której bardzo dziękuje chociaż jak widać procedury się zmieniły i rok temu inaczej wyglądał wywiad po pierwsze był dłuższy (trwał 15-20 min), a po drugie agencja wysyłała zestaw 30 pytań, które dostałam od Darii jednak nie były potrzebne. Teraz oczekuje na MATCH #1 !

środa, 26 lutego 2014

Bit closer ;)

Znowu nic nie pisałam przez dwa tygodnie,totalny brak czasu przez maturę. Czytam pełno pięknie ilustrowanych blogów tylko mój taki zaniedbany, po maturze się za niego wezmę: D Po wysłaniu papierów do agencji w tym samym dniu dostałam maila, że wszystko wypełnione jest poprawnie i nie mają żadnych zastrzeżeń co do moich dokumentów ufff ... Również Pani z agencji pytała się o możliwość przedłużenia wyjazdu na 6-12 miesiecy ponieważ łatwiej bedzie znaleźć rodziny goszczącej. Character reference  musiałam mieć wypełnione od nauczyciela, gdyż jest bardziej wiarygodne niż od kolegi czy koleżanki. Potem dostałam umowę od biura i od razu w tym miejscu chciałabym sprostować ostatni mój wpis na blogu, otóż jeżeli uczestnik zerwie umowę po przedstawieniu przez agencję oferty rodziny goszczącej, uczestnik zobowiązany jest zapłacić 200 zł (koszty manipulacyjne). Skorzystałam z moźliwości rozłożenia 480 zł na raty so I'm happy :) Tradycyjną pocztą przesłałam dokumenty, które w poniedziałek dotarły do ​​biura. W piątek z  agencji dzwoniła pani do dwóch osób, które wypełniały mi childcare reference o potwierdzenie informacji i pytała jak się sprawowałam itp. Wczoraj dostałam telefon z agencji w sprawie rozszerzenia wieku dzieci, którymi będę się opiekować i wkrótce powinna nadejść wiadomość od agencji partnerskiej w UK, która przeprowadzi ze mną 15 minutowe rozmowę na temat moich referencji. Dzisiaj dostałam maila i zarezerwowałam interview na połowę marca już się stresuje to będzie jak próbna ustna z angielskiego haha ​​Ogólnie na razie jestem zadowolona z Usług Biura HappyAu Pair, zobaczymy jak później będzie z ofertami od Rodzin goszczących. Każdy dzień przybliża mnie nie tylko do matury, ale również do mojego upragnionego wyjazdu do UK. :)





piątek, 14 lutego 2014

Hi everyone ;)

Znowu długo się nie odzywałam, ale w ferie tylko nauka, nauka, nauka.. aż do znudzenia, a matura za 2,5 miesiąca hehe. Oczywiście jak tylko otworzą mi profil, zaczną pojawiać się rodzinki i rozmowy na skype pojawi się więcej postów. Właśnie przed chwilą wysłałam dokumenty aplikacyjne, w końcu po lataniach po referencje, zaświadczenie medyczne udało mi się skończyć, więc wysłałam :

  • Au Pair Application
  • List do rodziny goszczącej
  • zdjęcia
  • childcare reference
  • character reference
  • medical report
  • my childcare experience
  • kopia dowodu osobistego

Zaświadczenie o niekaralności dostarczę na przełomie marca/kwietnia ponieważ zaświadczenie jest ważne tylko 3 miesiące. Zastanawiam się nad ubezpieczeniem czy sam EKUZ wystarczy czy muszę mieć Kartę Euro26?Miałam zrobić introduction video, parę filmików nagrałam, ale stwierdziłam, że jak będę miała problem ze znalezieniem rodziny to zrobię, bo jakoś nie mam weny.. a na razie czekam na odpowiedź z Biura Happy Au Pair i ewentualną korektę dokumentów. A jeszcze miałam napisać dlaczego wybrałam Happy Au Pair, a nie Prowork. Po pierwsze cena w Happy Au Pair 490 zł, a w Proworku 690 zł, po drugie happy au pair nie pobiera opłaty wstępnej tylko dopiero po wzajemnym zaakceptowaniu z host family i ustaleniu daty wyjazdu płacisz, jeśli zrezygnujesz nic nie tracisz, natomiast w Proworku płaci się 190 zł, a po znalezieniu i wzajemnym zaakceptowaniu 500 zł, więc w przypadku rezygnacji jest się stratnym.


poniedziałek, 20 stycznia 2014

Effortless English - czyli jak w końcu nauczyć się angielskiego szybko i efektywnie

Przymierzając się coraz bardziej do au pair szukałam sposobu na nauczanie się mówienia płynnie po angielsku, bo przecież będę rozmawiać przez skype z hostami, a później w UK. Pisząc rozprawkę na angielski natrafiłam na link http://effortlessenglishclub.com/ natychmiast zapisałam się na darmowy kurs i codziennie otrzymuje maila z nową prostą zasadą A.J.  Hoge. z nagraniami na youtubie. Zasad jest 7, a każdy filmik trwa od 8-14 minut. A.J. Hoge gwarantuje, że twój angielski polepszy się immediately po pół roku jeśli zastosujesz jego zasady uczenia angielskiego. Oto złote zasady:
1) NIE UCZ SIĘ POJEDYNCZYCH SŁÓWEK ALE CAŁYCH FRAZ, dzięki temu będziesz wiedzieć jak funkcjonują słowa w zdaniu. Wyłapuj frazy z filmów, nagrań audio itp. i zapisuj je w małym notatniku, który będziesz mógł nosić przy sobie.
2) Wkuwasz gramatykę od kilkunastu lat i nadal nie potrafisz jej używać w mowie - witam w klubie. Jeśli masz książkę od gramatyki wywal ją przez okno, schowaj głęboko do szafy lub daj na makulaturę, ponieważ już ci się nie przyda. Tak, tak koniec z wkuwaniem gramatyki!!! Jeśli uczysz się tego od paru lat i nadal nie potrafisz tego używać bezbłędnie oznacza to tylko jedno - ta metoda nie działa! Przerobiłam w liceum ponad 16 czasów, miałam bardzo dobre oceny z gramatyki, a tak naprawdę większości tej gramatyki pewnie w normalnej rozmowie nie potrafiłabym użyć. Nurtuje mnie dlaczego tą metodę stosuje się w szkołach skoro ona kompletnie nie działa? Ja definitywnie kończę z wkuwaniem regułek co i kiedy używać zaczynam się uczyć REAL ENGLISH, czyli to z czym można się spotkać na pewno w kraju anglojęzycznym
A.J. Hoge zaleca uczyć się angielskiego tak jak małe dziecko, które zaczyna mówić. A co robi mały dwulatek? Trzyma w ręku Grammar Book, mama wykłada mu teorię kiedy używać present simple albo present perfect? Of course not! Małe dziecko uczy się tylko i wyłącznie poprzez powtarzanie i słuchanie tego, co mówią rodzice. Właśnie mamy tak się uczyć tylko, że słuchając nagrań audio, filmów, czytając książki. Oczywiście nie słuchaj nagrań z twojej książki, bo taki angielski jest sztywny on praktycznie nie istnieje w żadnym anglojęzycznym kraju. Więc oglądaj, czytaj i słuchaj to co oni, a bez problemu się dogadasz. Poziom nagrań musisz dobrać do swojego aktualnego poziomu angielskiego. Można zacząć od oglądania/czytania bajek dla dzieci. Jeżeli szukasz angielskich audiobooków to dużo dostępnych jest na chomiku. Słuchajcie i czytajcie tylko to co sprawia wam przyjemność. Ja osobiście uwielbiam kryminały po angielsku. Dzisiaj w całości pochłonęłam małą książeczkę The turn of the Screw - Henry James wyd. Oxford i zaczęłam Death in the Freezer - Tim Vicary też z Oxfordu, są bardzo cieniutkie, napisane językiem dla szkół gimnazjalnych. Powiem wam, że jeszcze nigdy nauka angielskiego nie sprawiała mi takiej zabawy jak teraz.
A teraz przejdźmy co konkretnie trzeba robić:
1) Słuchaj przez godzinę lub dwie nagrań audio codziennie tego samego przez 10 do 14 dni. Możesz słuchać wtedy kiedy jedziesz do szkoły, sprzątasz, gotujesz. Chodzi o to, że powtarzając te same nagrania, struktury gramatyczne mają wejść na stałe do twojego mózgu. darmowe nagrania do ściągnięcia z effortless english
2) Czytaj książki, ale pamiętaj tylko takie jakie czytają w krajach anglojęzycznych.
3) Jeśli chodzi stricto o gramatykę to A.J. Hoge zaleca wybranie historyjek w trzech różnych czasach i słuchania ich . Chodzi o to, że gdy podczas mówienia użyjesz złego czasu i zreflektujesz się, że źle powiedziałeś to dlatego, że to źle zabrzmiało a nie dlatego, że jakaś tam reguła gramatyczna. Jeżeli tak będzie to znaczy, że opanowałeś angielski.
Bądźcie systematyczni, a osiągnięcie super efekty! Ja dopiero zaczęłam tydzień temu, ktoś wcześniej o tym słyszał lub próbował tej metody?
Po 6 miesiącach wasz angielski ma być tak jak dla was Polski, czyli automatically. Kiedy mówisz po polsku nie zastanawiasz się jakiego czasu użyć, trubu, formy, to samo ma być z angielskim.
Powodzenia i gorąca zachęcam do spróbowania!

sobota, 4 stycznia 2014

Studying abroad- why not?

Tym razem post o studiach medycznych bo z nimi wiąże swoją przyszłość. Przyznam szczerze, że do drugiej klasy liceum byłam humanistką i nic się nie zapowiadało na to, że będę chciała być lekarzem bądź ratownikiem. Pierwszy pomysł na medycynę wpadł mi wtedy kiedy pod koniec drugiej klasy poszłam do okulistki i nagle jak grom z jasnego nieba stwierdziłam, że bycie lekarzem to jest ciekawa praca, uczysz się tego co tak naprawdę dotyczy również Ciebie, a nie pier***** o Szopenie z literaturą (przepraszam za dosadność). Od razu jak był wybór fakultetów w trzeciej klasie zaznaczyłam biologię. No i najpierw chciałam iść na optometrię, ale ja i fizyka bitch no, później w lipcu wyjechałam do Szczecina do pracy i  pracowałam tuż obok karetki pogotowia, za każdym razem jak wracałam z pracy myślałam sobie, że to jest coś fajnego, ale szybko się pożegnałam ponieważ stwierdziłam, że nie nauczę się biologii ani chemii w jeden rok, no i stwierdziłam, że zdam geografię na maturze, czyli flaki z olejem. Do końca wakacji nie wiedziałam czy zmienić fakultet na geografię aż w końcu parę dni przed rozpoczęciem roku mimo, że mało czasu żeby wszystkiego się nauczyć głos medycyny w moim sercu wygrał. Naprawdę marzę o tym, żeby ratować ludzkie życie, nie wybrałam żadnego konkretnego kierunku medycznego, ale chce tam iść i nie potrafię racjonalnie wytłumaczyć tego, po prostu pewne rzeczy się czuję! Bez względu na  to czy zostanę lekarzem czy nie dziękuję moim wspaniałym przyjaciółkom, które wierzą we mnie i liczą, że zostanę ginekologiem hahahah 
O studiach w Anglii dowiedziałam się w sumie ze szkoły i pierwsza rzeczą najważniejszą z punktu studiowania medycyny i czegokolwiek innego jest to, że tam kładzie się nacisk na PRAKTYKĘ, a nie na teorie jak w Polsce, sama teoria to głównie przydaję się chyba do pisania książek. W UK jest tylko 30 uniwersytetów medycznych, 'tylko', ponieważ na 120 uniwersytetów jest 30 medycznych. ranking uniwersytetów w UK - link. oraz ranking - uniwersytetów medycznych. Gdybym studiowała w Polsce mogłabym jedynie iść na pielęgniarstwo albo ratownictwo,ponieważ zdaję chemię na poziomie podstawowym i biologię na poziomie rozszerzonym, więc o studiach lekarskich mogłabym pomarzyć. Co innego w Anglii, gdzie mogę iść nawet na lekarski. Wiele uniwersytetów ma rozpisane warunki punktowe dla prawie każdego kraju na świecie i w UK płaci się za studia, ale każdy bierze kredyt i z reguły jest on umarzany chyba, że wasze zarobki przekroczą 20 tys euro czy jakoś tak. Pewnie każdy się dziwi czemu oni zapraszają 'cały świat' na studia i jeszcze udzielają kredytów, po prostu oni robią z tego biznes. Ludzie, którzy przyjeżdżają studiować muszą coś jeść, pić, mieszkać itp. co wpływa na gospodarkę. Dlatego na studiach można być w jednej grupie z Hindusem, Chińczykiem, Francuzem. Multikulturowość w UK jednym przeszkadza inni z chęcią poznają nową kulturę, jestem ciekawa jak się odnajdę w tym wszystkim hahaha Jakie uniwersytety na razie biorę pod uwagę: Cardiff i Liverpool na razie te dwa ponieważ mają wymagania, którym jestem w stanie sprostać. Warto iść studiować do dużych miast ponieważ tam jest prościej znaleźć pracę :)
1. Cardiff: 24 miejsce w rankingu medycyna-cardiff
wymagania: IELTS 7.00 (to mnie przeraża, ale na au pair podszkolę język to może mi się uda)
Overall 85% in standard level subjects of the Matura (Secondary School
Certificate) and extended subjects, including 85% in extended level subjects of Biology or Chemistry and one other science subject wymagania dla każdego kraju
Całkowity wynik z matury musi być 85% czyli duuużo + poziom rozszerzony u mnie to będzie biologia, mam nadzieję że sama wystarczy. Na razie pobieżnie to wszystko przeglądam jak tylko wyjadę na au piar i się tam zaaklimatyzuje to zacznę się bardziej zagłębiać w tą całą aplikacje, która trzeba przyznać dużo czasu zajmuje, pełno papierów do wypełniania np. personal statment, gdzie piszesz o swoich osiągnięciach i dlaczego chcesz studiować, jeszcze na niektórych uniwersytetach jest interview. Trzeba zawalczyć o te studia, ale myślę, że warto.
2. Liverpool ta opcja chyba już bardziej mi odpowiada, wymagania trochę mniejsze, 27 miejsce w rankingu,
medycyna - liverpool  + wymagania dla Polaków tutaj jest trochę innym system, w którym literka A to dwa punkty, a literka B to 1 punkt , mniej więcej rozumiem to tak że jeżeli 
AAA Pass Matura  (Basic and Extended level) with an average of 80% with at least 2 extended level subjects, oznacza to, że 3 A to 6 punktów, a średnia matury to 80% razem z przynajmniej dwoma rozszerzeniami. Nie wiem czy dobrze to interpretuje, ale jeżeli ktoś wiec cokolwiek o medycynie proszę się odezwać bo w internecie bardzo mało piszą na forum. Nawet na stronie jest filmik:

Chemistry and Biology are subject requirements at A2 level. 
AAB Pass Matura (Basic and Extended level) with an average of 75% with at least 2 extended level subjects.
75% już lepiej wygląda niż 85 % w Cardiff. Chociaż: Because of the competition, meeting the minimum academic and non-academic requirements does not guarantee that you will receive an invitation to interview. No właśnie interview i jeszcze te liczby liczba studentów z pierwszego roku 372, a aplikantów 4189 ;o no coż trzeba będzie próbować!!!