poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Powrót do Cambridge&big surprise

Dni w Bournemouth bardzo szybko mi leciały chyba miałam tam za dobrze :D Wracając do tego cudownego nadmorskiego miasta to w środę poszłyśmy z Klaudią na shopping do centrum gdzie jest masa sklepów, oczywiście Primark zaliczony, żałuje że nie miałam więcej kasy bo tam był o wiele większy niż tutaj w Cambridge, ale i tak coś tam pokupowałam :) W czwartek Klaudia rano poszła do Subway na dzień próbny, a potem jeszcze na interview do Claire, ja w tym czasie poszłam na plaże na punkt widokowy skąd widać całe morze, w tym momencie strasznie żałowałam że nie mam smartfona. W piątek miałam spotkanie w banku Barclays, więc obiecałam że krótko to opisze:
Miałam umówione na 13, czekałam z 10 min po czym jakaś babka powiedziała, że ona może to ze mną załatwić bo jej koleżanka, która miała założyć mi konto jest zajęta, no więc najpierw poprosiła o dowód zrobiła ksero, wypełniła w komputerze, zapytała się o nazwisko panieńskie mojej mamy, dokładny adres pobytu i  pokazała konto które będę miała mieć - bez żadnych opłat i tyle, teraz czekam aż przyślą mi jutro lub w środę debit card (normalna karta, którą można wpłacać, wypłacać pieniądze i płacić w sklepach).
Wieczorem pojechałyśmy na plaże gdzie były cudowne fajerwerki naprawdę jeszcze nigdy takich nie widziałam, czułam się jak na Sylwku :D
Sobota bardzo leniwa zarejestrowałam się na UCASA (system w UK na studia) i co mogłam to już pouzupełniałam. Później z 30 uniwersytetów medycznych zaczęłam odrzucać te które mi się nie podobają albo wymagania z kosmosu i póki co najbardziej interesuję mnie Southtampton (morzeee i ciepło), Liverpool i Bristol jeszcze mogę wybrać 2, zastanawiam się nad Szkocją bo tam studia są darmowe. Nie oszukuję się. ale matura z biologii i chemii tak marnie mi poszła że tylko znajomości mogą mnie uratować i sprawić że się dostanę. Później sprawdzałam jak z terminami wolnymi na ten egzamin o którym wcześniej wspominałam, w sierpniu wszystko zajęte... Patrze na wrzesień i wolne z jakich 10 terminów, znalazłam idealną godzinę 12;30 czyli Sita w przedszkolu a ja mogę pisać. Ale i tak się denerwowałam bo za nim ta karta z banku by przyszła to może akurat termin który mi pasuje by zajęli. Gdybym nie podeszła do tego testu to bye, bye medicine - teraz prawie każdy uniwersytet to wymaga oprócz Brighton i jakaś szkoła medyczna w Londynie (tam trzeba zdać Biomedcial Test moim zdaniem chyba nie warto bo znowu trzeba płacić 44 funty a w sumie liczy się tylko na 4 uniwersytety,chyba że ktoś tam się wybiera).Wczoraj wróciłam do Cambridge koło 18 zahaczając o Londyn, chciałam iść zwiedzać i zostawić torbę w depozycie, ale zamek mi się zepsuł.. Wracam styrana z tą 8 kg torbą, pierwsze co otwieram maila patrze schedule, cryyy prawie każdy dzień do 18 oprócz piątku. Mimo całego załamania, rozmowy na skype z rodzicami po której jeszcze większy homesick to dzisiejszy dzień mi to wynagrodził.
Wracam do pokoju, sprawdzam pocztę a tu mail od hosta, że oni razem z hostką chcieliby zapłacić mi za ten test UKCAT, który kosztuje w tej chwili 80 funtów, oczywiście już odłożyłam pieniądze tylko w nerwach czekałam aż ta karta przyjdzie, polecę do wpłatomatu i będę mogła zapłacić online, ale że moi hości mi to zaproponowali to skorzystałam z tego dobrodziejstwa  Dzięki Bogu  i na początku września piszę test!!!I can't believe it + dostałam dzisiaj kieszonkowe chociaż nie pracowałam w zeszłym tygodniu :) I'm so happy. Następny post może będzie o homesick& o tym jak zmieniłam moje podejście do Sity

1 komentarz:

  1. Masz szczęście, że Ci zapłacili za ten test! W sumie 80 funtów to nie mało.
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń