niedziela, 21 czerwca 2015

Hello grey London, study in London :)

Czy ktoś może przysłać mi słońce do Londynu? Byłam w Polsce na 10 dni na bardzo krótkich, intensywnych wakacjach, co dobre to szybko się kończy, pierwsze 3 dni byłam  w Poznaniu a potem wróciłam do mojego piernikowego miasteczka, Polska przywitała mnie pięknie -słońce i upały J najadłam się polskich wędlin i chleba czyli zapasy tłuszczowe zostały zrobione ;)









Nigdy tak jeszcze nie chciało mi się niewracać do Londynu, więc w sobotę przyjechałam na lotnisko, wszystko pięknie odprawę przeszłam, a tutaj informacja że samolot będzie miał opóźnienie 2 godziny ponieważ w Londynie są złe warunki pogodowe, później byłam już w samolocie, samolot rusza i nagle piloci zdecydowali że nie lecimy bo coś jest ze skrzydłem i mechanik z Anglii musi przyjechać to naprawić hehe wszyscy oburzeni, wkurzeni ,w Bydgoszczy takie małe lotnisko tylko 2 gates,  a w tym samym czasie były 4 loty haha tak siedzieliśmy na lotnisko do 17 mieliśmy zapewniony obiad z kfc chociaż jedna rzecz dobra. Można było za darmo zmienić rezerwację lotu, ale na niedzielę były wolne tylko dwa miejsca, które zostały od razu zajęte i dopiero później na wtorek było parę wolnych miejsc, wszyscy emigrują. Zanim wszyscy wsiedli to było koło 18, przylecieliśmy do Londynu o 19 czasu angielskiego, kolejka do sprawdzania paszportów aż do schodów ruchomych zrobiło się już późno, a ja musiałam  jeszcze dojechać do Londynu i wziąć metro tak jechanie metrem koło 22 super sprawa i spanikowane telefony od taty czy już dotarłam haha Pierwszy dzień zawsze jest dziwny, jeszcze ta szaruga w Londynie tak mnie przygnębiła że chciało mi się płakać, zebrać walizki i wracać do Polski, cały homesick mi już minął, w niedzielę miałam induction przygotowywałam śniadanie i lunch, wczoraj dostałam timetable więc głównie do moich obowiązków należy przygotowywanie śniadania, sprzątanie po, później każdego dnia czyszczę inne piętro czyli odkurzanie, ścieranie kurzy i mycie łazienek, to musze zrobić w godzinę, później następna godzina to mycie jakiś urządzeń w kuchni i idę na 1,5 h do starszej babci Brendy, wczoraj było najgorzej bo pierwszy raz byłam z nią sam na sam więc narzekała że ma letnią herbatę, i sto razy zadawała te same pytanie ile tutaj będę siedzieć, kto przyjdzie po mnie, kiedy będzie miała lunch (chociaż już go jadła :D) dzisiaj było spoko tylko musiałam do niej gadać żeby nie zadawała w kółko tych samych pytań, o 14.30 kończę i jem lunch. Powinnam założyć agencję pracy bo moja rodzinka z Bookham poprosiła mnie żeby im znalazła au pair i w Pembridge House poszukują tutaj kogoś na cały rok od września . Od połowy lipca (znaczy kiedy dostanę wypłatę) planuję się zapisać na conversation course do szkoły językowej Stanton gdzie chodzi moja koleżanka z Hiszpani, 5 h w tygodniu i miesiąc kosztuje 124 funty czyli 5 funtów za godzinę  co jest bardzo tanio, jakoś nie mam specjalnie potrzeby żeby jeszcze dopracowywać mój angielski, ale żeby poznać nowych ludzi i się rozerwać;) Zdj mojej kamienicy w której mieszkam:

Tak jak pisałam w poprzednim poście dostałam ofertę od Lakefield i pojechałam tam na 3 dni żeby zobaczyć college. Więc bardzo mi się podobało przez trzy dni pracowałam w różnych departamentach, pierwszy dzień laundry, drugi service i trzeci kitchen. W budynku jest akademik, malutka biblioteka i miejsce gdzie dziewczyny mają praktyki. Dzień wygląda tak że o 8.15 jest śniadanie, później wszyscy mają praktyki aż do lunchu każdy pracuje w innym departamencie pod nadzorem supervisora, po lunchu są zajęcia teoretyczne do 17 , potem obiad i kto chce zarabiać dodatkowe  pieniądze może pracować wieczorami od 18.15 do 20.15 i jeden dzień w weekend. We wtorek miałam test z angielskiego zabrakło mi 3 punktów do C1 L słyszałam że niektóre dziewczyny z Hiszpani przez 2 msc wgl po angielsku nie potrafiły rozmawiać więc ten test był tylko dla formalności później w środę miałam interview do którego wcale się nie przygotowałam bo pytania dlaczego chcesz studiować akurat ten kierunek event planning są oklepane. Bardzo mi się podobało, poznałam tam jeszcze jedną dziewczynę z Polski i jest supervisor w laundry, w Anglii można zrobić ze wszystkiego dyplomy nawet ze składania rzeczy i ich prania :D  więc ona mi opowiadała o dwóch Polkach które były w Lakefield w zeszłym roku i potem jedna z nich dostała pracę w najlepszym hotelu w Londynie, najpierw pracowała w houskeeping, później awansowała na szefa teamu a teraz zajmuje się zapewnianiem rozrywki dla gości, czyli ma dobrze płatną robotę, a zrobiła tylko kwalifikację level 2,więc tutaj wykształcenie nie decyduje o dobrze płatnej pracy – moi dziadkowie myślą odwrotnie, że wykształcenie jest najważniejsze, a  w rzeczywistości liczy się praca, którą później się dostanie ;) Tak więc 2 tygodnie temu akurat jak byłam w Poznaniu dostałam maila, że mnie przyjęli, stypendium będę miała zapewnione więc od końca września zacznę w końcu jakieś studia, tylko muszę zapłacić administration fee 50 funtów.
Akademik w Lakefield:




piątek, 1 maja 2015

Powrót po 4 msc na bloga, big update, najlepsza host family in the UK, New Au pair wanted!

Nie wiedziałam że ktoś wgl jeszcze czyta tego bloga i się interesuję moimi dalszymi losami w Anglii, ale ktoś ostatnio dodał komentarz że czeka na update więc  pisze co u mnie. Btw zauważyłam że jak trafiłam na najlepszą host family to mam mniej do pisania ale jak mieszkałam w Cambridge ze świrami to prawie co tydzień mogłam pisać, bo w tygodniu zawsze czymś musieli mnie wkurzyć.

1.       Dlaczego tak długo nie pisałam?

Czuję jakbym pisała usprawiedliwienie do szkoły więc przez doświadczenie w Cambridge, szybko się zniechęciłam i zaczęłam patrzeć na tego bloga jako serie nieszczęśliwej au pair, nie chciałam też zniechęcić nikogo tylko przelać na papier (raczej blog) moje własne odczucia i podzielić z kimś to. Po drugie jak widać mój blog nie wygląda jakoś super, żadnych zdj, żadnej fajnej szaty graficznej, nie mam żadnego aparatu ale właśnie zbieram na Ipada mini 2 (za tydzień zamawiam!) więc chce zacząć robić zdj. Poza tym też trochę zabrakło mi inwencji twórczej bo przecież teraz jest setki blogów o uk, Au pair itp. Ale każdy blog jest wyjątkowy bo ujmuję się w nim swoje osobiste odczucia J Tak czy inaczej mam nadzieję że uda mi się zmienić tego bloga!

2.       Nowa host family

Od stycznia mieszkam w wiosce 40 min pociągiem od Londynu w totalnej wiosce gdzie jest tylko poczta i sklep. Nigdy osobiście nie przepadałam za miejscami gdzie nie ma turystów i nie ma centrów handlowych, ale miejsce gdzie mieszkam, a raczej ludzi którzy mnie otaczają kompletnie zmienili moje podejścię, + ja mam lekką rękę do wydawania pieniędzy więc oszczędzanie tutaj jest o wiele prostsze niż w Cambridge.  Więc w grudniu jeżeli ktoś pamiętał ostatni post był z biblioteki , ogólnie całe doświadczenie z hinduską-angielską rodziną kompletnie mnie rozczarowało, w sumie nawet nie wiedziałam czy w styczniu wrócę do  Anglii, jakoś na początku grudnia napisała do mnie Marie że ktoś z jej znajomych przesłał jej moje dane i cv bo poszukuje pracy, a ona poszukuje kogoś do pomocy w domu, no więc totalnie randomowa rodzinka, bez agencji, stała się najukochańsza na świecie, naprawdę nie zdarzyło mi się przez te 4 msc żebym jeszcze narzekała na nich. Chyba w grudniu pisałam o nich więc rodzinka: 3 chłopaków w wieku 8,6,4 i małą dziewczynka Consi roczek. Pomyślałam że  nie dość że mieszkają na wiosce, to aż 4 dzieciaków i najmniejsza wtedy miała jakieś 8 msc, więc w styczniu jechałam bez wielkiego entuzjazmu, ale szybko poczułam się tutaj jak w domu, a oni traktują mnie jak członka rodziny, dzisiaj (29.04) miałam urodziny więc przed domem stała wielka czarna tablica z napisem Happy Birthday Aniela!!, dostałam kartkę – Angole mają świra na punkcie kartek haha No cóż żyje jak pączek w maśle, ale za miesiąc opuszczam to miejsce dlatego że jadę do Polski na małe wakacje i przeprowadzam się do Londynu bo mam nową pracę.

3.       Bliżej o mojej rodzince

Będę powtarzać do znudzenia że moja host family jest kochana, jest to absolutnie normalna rodzinka gdzie krzyczy się na dzieci i dostają klapsy jak są niewarte szczególnie dwóch najstarszych chłopaków – super naughty. Marie nie pracuje tylko uczy dzieciaki w domu – Home school , Martin ma własny tree cutting service zajmuję się ścinaniem drzew. Mieszkamy na farmie gdzie oprócz mojej rodzinki mieszkają 4 inne rodzinki, wszyscy tutaj dobrze się znają i prowadzą Home school, jedna rodzinka jest  wielodzietna 6 dzieci i czasami najmłodszym  z tej rodziny zajmuję się też rano. Moi hosci są bardzo dla mnie elastyczni kiedy musze coś załatwić, zrobić, ja też jestem dla nich flexible więc tutaj wszystko działa w dwie strony. Mój angielski nie do porównania się podniósł haha almost proficiency żartuję, advance powiedzmy, tylko przez to że mieszkam z normalnymi  ludzmi, którzy każdego dnia ze mną rozmawiają, szczególnie Marie bardzo często gadamy. Ludzie tutaj są bardzo życzliwi i serdeczni. Ja nie mieszkam z moją host family tylko w budynku naprzeciwko gdzie na dole jest salka i kuchnia do home school, a na górze łazienka i 2 pokoje, w jednym mieszkam ja a w drugim dziewczyna z Łotwy, przemiła! Będąc tutaj dużo też poznałam nowych innych rodzinek z Argentyny, Hiszpani, Niemiec, u nas prawię co weekend są goście, a moi hosci mają przyjaciół z Polski, więc miałam okazję być w Haslemere i pomagać Marysi w przeprowadzce, dostając jeszcze za to spore kieszonkowe.

4.       My daily schedule

Więc codziennie pracuje 5 godzin plus minus, czasami więcej, ale za overtime oczywiście mi płacą. Wstaje o 8 (nie jak w cam o 6), jem śniadanie, i zaczynam pracę od 9 (to nie jest stricte praca bo przyjemna haha) więc Marie zawozi M do przedszkola, ja zostaję z Consi i dwoma najstarszymi, pózniej Marie wraca, prowadzi z nimi zajęcia, ja w tym czasie biorę Consi na spacer kiedy z reguły zasypia pózniej wracam to odkurzam dom, robie pranie, myję lazienki, oczywiście nie robię tego każdego dnia, czuję się jak w domu po prostu jak widze że coś trzeba robić w domu to robię. Tak mija czas do 12, o 12.30 mamy lunch po lunchu mam wolne do 15 i pózniej pracuje do dinneru czyli 17/18. Wiadomo początki nie były aż tak proste szczególnie z małą bo za każdym razem jak Marie wychodziła to ona w ryk więc raz miałam przez godzinę płaczący babysitting i drących się chłopaków na górze, wiadomo że dzieci się przyzwyczają więc trzeba być tylko cierpliwym J Teraz Consi chodzi i jest słodką małą baby girl.

5.       Nowa Au pair poszukiwana

Jak już wcześniej wspomniałam opuszczam tą wspaniałą rodzinkę za miesiąc więc oni poszukują nowej au pair od września, Marie mnie poprosiła żebym jej pomogła znaleźć nową au pairke, chcą kolejną z Polski (ja byłam pierwszą z Polski), Wcześniej mieli parę au pairek z Hiszpani, które ich zdaniem były totalnie rubbish tzn ani nie zajmowały się dzieciakami ani nie pomagały w domu. Z czystym sumieniem mogę polecić tą rodzinkę, żadnej krzywdy Wam nie zrobią, wiem że jedna dziewczyna z Hiszpani była u nich przez 7 msc chociaż nic szczególnie nie robiłą, Marie jest kind- hearted więc na zbity pysk jej nie wywaliła. Jeżeli ktoś jest zainteresowany podaje mojego maila do kontaktu : anielkas@op.pl.

Post niemiłosiernie długi, jakieś pewnie 2 strony wyszło, no ale to jest update po 4 msc. Następny post ukaże się w przyszłym tygodniu: jeszcze nie omówiłam parę punktów:

6.       Zajęcia z angielskiego
7.       Rzecz o której nie było wiadomo, ale jest już skończona
8.       Co z moim studiami
9.       Nowa praca w Londynie



czwartek, 18 grudnia 2014

Swieta, new host family, my study etc

Pisze z komputera w bibliotece wiec nie mam polskich znakow. Moj laptop jakis miesiac temu przestal dzialac, jakies problemy z twardym dyskiem. Poszlam do naprawy ale kiedy uslyszalam, ze naprawa kosztuje 200 funtow, no thank u, tablet mini z Apple kosztuje mniej w Argosie,  Na szczescie mam z Polski ps vita mojego brata, tak wiec moge korzystac z fb i skype :) Hosci szczegolnie tym problemem sie nie zainteresowali, oprocz tego ze schedule zamiast na maila dostaje smsem. W niedziele rano bede w Polsce - so excited!!! tak sama jestem z siebie dumna, im dluzej jestem z hostami tym bardziej zastanawiam sie jak z takim swirusami wytrzymalam, deczyji o zmianie host family wcale nie zaluje :)
Poszukiwania
W polowie listopada zaczelam szukac nowej rodziny goszczacej, tym razem przez aupairworld, w sumie zandnych fajnych rodzinek nie widzialam, mialam jakies trzy propozycja na Skype, jedna to byla single mother, 1 dziewczynka z Bath, a druga z Londynu matka ginekolog, ojciec analityk i 2 dzieci, pozniej trzecia rodzinka 2 dzieci, rodzice nie pamietam jaki zawod i pies. Niektore z nich wydawaly sie byc poodbne do mojej obecnej rodzinki w cambridge typu jestes czlonkiem naszej rodziny, ale w weekendy chcemy miec prywatnosc - doslownie, jak widac powyzej rodzina co innego znaczy tutaj..
 New host family
W koncu dostalam na maila wiadomosc od Marie z Bookham, jakos mnie znalazla po znajomosci, ma 4 dzieci, 3 chlopcow 7,6,4 i dziewczynke 9 msc, Marie uczy ich wszystkich w domu wiec potrzebuje kogos na 5h dziennie do opieki nad mala i ogolnie do pomagania w kuchni i troche sprzatania, wiem ze brzmi to strasznie 4 malych dzieciakow, ale odwiedzilam ich w zeszla niedziele i chlopcy sa bardzo niezalezni, wlasciwie pol dnia na dworze spedzaja bo obok mieszkaja inne rodzinki wiec nie trzeba ich zabawiac. Jak pomysle ze Sita bawi sie tylko ze mna, 0 kolezanek z sasiedztwa to biedna dziewczynka, najlepsze wspomnienia z dziecinstwa to wspolne zabawy, cos czego ona nie ma. Bookham to jakas godzina od londynu wiec mialam dwie przesiadki na metro i pociag - 'kocham' londynskie metro. Moja rodzinka mieszka 5 min od stacji, totalna wioska, 0 sklepow, ja akurat z tego sie ciesze bo przynajmniej zaczne w koncu oszczedzac na jakis kurs jezykowy :D Ich domek wyglada jak taka goralska chatka haha maja 2 owce, kury i psa, normalny pies nie to co Woodstock ktory kazdego dnia gdy wchodze do kuchni szczeka albo co tygodniowe szczekanie na sprzataczke - I love it. No wiec wypilam u nich herbatke ofc z mlekiem, gadalismy o moich hostach, mojej rodzince w Polsce, ich rodzinie etc Marie pokazala mi okolice, bede mieszkac w budynku na przeciwko nich, osobny pokoj a lazienke bede dzielic z jakas dziewczyna ktora tam wynajmuje. Moglabym mieszkac z nimi ale pokoj jest malutki, a oni chcieliby mi dac wiecej przestrzeni, w tym samym budynku na dole dzieciaki sie ucza - home school, dziwne jest to ze w Anglii niczego nie trzeba zglaszac ze dzieci ucza sie w domu, nikt tego nie kontroluje. Maz Marie (nie pamietam jego imienia ups) przygotowal dinner stek z sarny ktora sam dwa tygodnie temu upolowal- tak wiem brzmi strasznie, ale smakowalo jak dobrze przyprawiona wolowina. Chlopcy sa krotko trzymani, jest to katolicka rodzina wiec modla sie przed posilkiem - jak u mnie w domu w Polsce :) Mala 9 msc Konstancja jest cute, pogodna dziewczynka. Maz Marii bardzo lubi Marke Grechute i pare slow po polsku mowia bo w jego firmie pracuje 2 Polakow, tak wiec jestem zadowolona, ciesze sie ze ich odwiedzilam i upewnilam ze wszystko jest ok :)
Study
Z Keele kiedy wyslalam wyniki matury, dostalam negatywna odpowiedz ze nie dostalam sie na Foundation Year tylko dlatego ze zdawalam na maturze chemie, a to jest dla international non-science backgrounds students, dokladnie sprawdzalam na ich stronie i nigdzie nie widzialam tej informacji ze nie moge miec na egzaminie zdanej chemii, dalej Bristol jakies uzupelnienie referencji chcieli zapis moich wynikow w nauce od 16 roku zycia wtf, nie odeslalam tego co znaczy ze sie nie dostalam, Southampton - jakies dzikie dokumenty chcieli nie wiadomo skad to mialabym wytrzasnac wiec nie odeslalam i ostatni uniwersyetet jaki mi zostal to Liverpool - caly czas rozpatruja moja aplikacje tak wiec w sumie zostal mi jeden uniwersytet, i to nie jest rok 0 wiec gdybym sie dostala to nawet nie wiem czy przetrwalabym na pierwszym roku bez uprzedniej znajomosci slownictwa biologiczno-chemicznego po angielsku.
Plany
Moje studia medyczne jak widac raczej nie nadejda, jezeli tutaj w Anglii nie znajde czegos sensownego od wrzesnia mam na mysli jakas szkole czy prace to po au pair wracam do Polski i skladam papiery na poloznictwo albo pielegniarstwo. Moglabym skladac tutaj ale znowu jakies aplikacje, papiery poza tym nie wiem czy dostalabym jakiegokolwiek granta wiec nie utrzymalabym sie sama na studiach.
Moja stara host family
Nic nie zmienilo sie na lepsze, w zeszlym tygodniu Sita miala urodziny, kupilam jej nowa ksiazke Tinkerbell, wlasciwie ciezko bylo cokolwiek dla niej znalezc bo ona doslownie wszystko ma czego zapragnie.. Jezeli ktos mysli ze zaprosili mnie na ciasto to my answer is no, dopiero nastepnego dnia zobaczylam tort w kuchni, 0 zdziwienia, tacy po prostu sa moi hosci. Zawsze w srode  hejtujemy hostow razem z Dixi - sprzataczka, nawet cleaners nie chca u nich sprzatac bo jak to doslownie Dixi ujela 'traktuja mnie jak gowno' szczegolnie host ktory za kazdym razem gdy wysyla jej wiadomosc robi to rude manner. Wczoraj rozwalil mnie na maxa, pyta mnie sie czy byla Dixi a ja mowie no byla, a on czy ona cokolwiek dzisiaj zrobila, no comment, jezeli ktos kupuje dziecku setki zabawek to po 5h salon wyglada jakby tornado przeszlo. Znalezli nowa au pairke z Brazylii (poor girl) napisala mi maila ze bedzie u nich od stycznia, miala zadac mi pytania odnosnie rodzinki, Sity itp ale nic wiecej nie napisala wiec nie wiem co sie z nia stalo.

Jutro ostatni dzien pracy juupi! W Polsce zostaje na 3 tygodnie wiec mam nadzieje ze znajde czas zeby podsumowac moje pol roku w Cambridge, ktore nie uwazam w zaden sposob za stracone mimo takiej rodzinki jaka mi sie trafila. Ostatnio udalo mi sie zrobic pare fotek w Cambridge wiec chce pozniej je wstawic, jak rowniez polecic pare fajnych miejsc w Cambridge. Nie zamierzam robic postu w stylu plusy i minusy au pairkowania, przed wyjazdem czytalam  negatywne i pozytywne doswiadczenia au pair, wyjechalam na au pair bo takie bylo moje marzenie i ciesze sie ze to zrobilam so follow your dreams! Merry Christmas XO

sobota, 8 listopada 2014

Blisko końca :)

Ostatnio pisałam, że zostało 79 dni, a teraz już tylko 42, sama pokazuje kiedy ostatnio pisałam post - haha wstyd, ale przez 3 msc starałam się dodawać regularnie co dwa tygodnie. Krótko opisując ostatni  miesiąc to złożyłam aplikację na studia, do Nowego Roku powinnam dostać odpowiedź czy będę miała interview co wcale nie oznacza, że jestem przyjęta. Pod koniec października zaczęłam pracę w hospicjum, pracuje w poniedziałki i piątki cztery godziny, głównie pomagam w kuchni i ogarniam pokoje dla rodzin, zawsze jest to jakiś wolontariat. Hości jak to hości nic nowego się nie działo, oprócz tego że wczoraj host do mnie napisał, że zanim cokolwiek ustaliłam z hospicjum powinnam z nimi to przedyskutować (raczej przemailować) bo pies nie może tak długo siedzieć sam w domu, tylko że w zeszłym tygodniu kiedy akurat zaczęłam pracę oni pojechali do Italii bo Sita miała half-term w szkole.  Zaczęłam chodzić na siłownię Pure Gym polecam tylko 10 funtów miesięcznie, jest w większości miast w UK http://www.puregym.com/, do tego jeszcze spotkania ze znajomymi więc ogólnie na prawie ostatni miesiąc dużo rzezy się dzieję, Obiecałam w ostatnim poście że napisze trochę po aplikacji:
Cały research zaczęłam na początku sierpnia, najpierw szukałam uniwersytetów na jakich chciałabym studiować, w Anglii jest 31 uniwersytetów medycznych ranking - link,  ja patrzyłam głównie pod kątem wymagań i miasta czy mi się podoba. W końcu jak się dostanę to spędzę tam 5/6 lat. Moje ostateczne wybory to:
-Liverpool rok 1
-Bristol rok 1
-Southampton rok 0
-Keele Foundation Year (0)
Więc od razu wyjaśnię, że niektóre uniwersytety oferują rok 0 lub foundation year, chodzi o to że jeżeli nie miałyście wcześniej do czynienia z Biologią lub Chemią to ten rok jest przeznaczony na uzupełnienie braków, ja wybrałam dlatego że nie czuję się zbytnio dobrze językowo żeby zaraz iść na 1 rok. Niektóre uniwersytety wymagają że nie można mieć w zdanych przedmiotach Chemii, albo trzeba spełniać warunki majątkowe tak jak w Southampton (w tym wypadku uniwersytet utrzymują studentów, tylko 30 miejsc), czasami program foundation year jest tylko przeznaczony dla mieszkańców UK albo tylko dla studentów międzynarodowych. Tak więc ja 2 wybrałam z rokiem 0 i 2 z rokiem 1.
-UKCAT - już wcześniej o tym pisałam, nie każdy uniwersytet wymaga, ale większość, test można pisać od lipca do początku października, u nas w Polsce można go zdać w Warszawie, oczywiście cały po angielsku, koszt w zależności od daty kiedy będziecie pisać to 60-80 funtów
-BMAT - wymagany jest tylko w Brighton i w jednej szkół medycznych w Londynie nie pamiętam teraz nazwy
-UCAS - na wszystkie studia w UK rejestrujecie się za pomocą tego systemu, najpierw wypełnia się szczegółowe dane osobowe, później wpisujecie szkoły w których się uczyliście, jeżeli gdzieś pracowaliście to też to się wpisuje, później umieszcza się wybory, i następnie piszę się personal statement
-personal statement, pisanie zajęło mi dobry miesiąc, to jest pierwsza rzecz (oprócz wyników) na którą patrzy admission tutor więc warto się postarać, na studia medyczne piszę się trochę inaczej, schemat ogólny jest taki:
1) Skąd się wzięło zainteresowanie medycyną? - najlepiej wziąć jakąś osobistą historie z twojego życia, która zadecydowała, że zawód lekarza to twoja przyszłość, raczej należy wystrzegać się standardowych opowieści typu że od małego bycie lekarzem to wasze marzenie
2) Opis wszystkich wolontariatów (hospicjum, fundarising cokolwiek nie musi być związane ze środowiskiem medycznym), shadowing (spędzasz dzień z jakimś lekarzem i przyglądasz się jego pracy może to być GP lub hospital doctor) ja akurat tego nie mam w swoim personal statment, przy okazji wolontariatu od razu trzeba wspomnieć co ciebie to nauczyło, porządane cechy o których trzeba wspomnieć to: ability working in team, leadership,communication skills, compassion, resposibility, open-minded, no-judgmental approach
3) Osiągnięcia w szkole/ udział w różnych szkolnych wydarzeniach/nagrody
4) Zainsteresowania
5) Krótkie podsumowanie
Bardzo dużo pomogła mi książka 'Get into medical school, write perfect personal statment' wyd.IscMedical, znajduję się tam 100 przykładów personal statement ludzi, którzy się dostali na uniwersytety, oprócz tego porady na co zwracać uwagę, a czego się wystrzegać. Oczywiście żadnego kopiowanie bo ucas ma system do wykrywania plagiatu.
-referencje- muszą być od nauczyciela z obecnej czy poprzedniej szkoły, moja wychowawczyni akurat jest anglistką więc od razu miałam po angielsku referencje, to co napisze nauczyciel niestety tego nie widzicie, nauczyciel musi wspomnieć o waszych mocnych i słabych stronach + o przewidywanych wynikach
To chyba tyle, jeżeli ktoś chciałby szczegółowych informacji to podaje maila anielkas@op.pl. Zapomniałam wspomnieć że zaczynam poszukiwania nowej rodzinki od stycznia na aupairworld Cross fingers for me!

piątek, 3 października 2014

79 days and I'm coming home - Xmas

W środę wieczorem zarezerwowałam bilet, myślałam że pozwolą mi polecieć wcześniej, ale od kiedy dowiedzieli się że nie przedłużam umowy robią z igły widły. Napisałam hostce czy mogę jechać już w piątek bo niektóre linie lotnicze nie mają połączeń albo są bardzo drogie, na co ona że wtedy jest okres grypy i mają dużo pracy w szpitalu więc mam lecieć w sobotę.. Host udaje obrażonego na mnie haha jakaś komedia, Chciałam do nich napisać w październiku że nie przedłużam, ale host mnie wyprzedził i napisał że cieszą się że jestem ich au pair, Sita dobrze się ze mną dogaduję więc kiedy chce lecieć do domu i wrócić znowu, wgl nie było pytania czy chce dalej być ich au pair,z góry założyli że jestem bardzo bardzo szczęśliwa z pseudo host family.. Wczoraj byłam na rozmowie w Wintercomfor for the homeless, będę pomagać w organizacji różnych eventów i sprzedawać bilety, których dochód zostanie przeznaczony dla bezdomnych, jako referee podałam hosta i host zaraz do mnie pisze czy powiedziałam im że wyjeżdżam w grudniu - jakby to miało jakieś znaczenie przy wolontariacie, ofc że im powiedziałam. W przyszłym tygodniu wysyłam moją aplikację, już tylko robię ostateczne poprawki mojego personal statment :D Wszystko o mojej aplikacji na medycynę, napisze w przyszłym tygodniu jak wyślę :) Myślałam że hości pomogą mi w studiach w sensie praktycznym że załatwią mi jakiś dzień w szpitalu, shadowing z jakimś doktorem, albo hostka mogłaby mnie wziąć w weekend do szpitala. Były wzmianki typu 'my załatwimy Tobie szybciej ten shadowing bo jesteśmy lekarzami i mamy znajomości' no ale nic z tego,oprócz zapłaty za ukcata nie pomogli mi w aplikacji, serio przykre to jest, wiedzą że naprawdę zależy mi na tych studiach, a oni chyba już są tak zamknięci, że nawet do swojej pracy nie chcą mnie wpuścić. Tyle osób aplikuje tutaj na medycynę 18 107 a dostaje się 7 977, hostka napisała mi że tutaj sporo osób walczy żeby dostać się za pierwszym razem heheheszki nie pomyśli o tym żeby jakoś zwiększyć mojej szansy i dać mi shadowing czy wgl porozmawiać ze mną o swojej pracy.
To mój mail bo ostatnio ktoś pytał anielkas@op.pl, chętnie odpowiem na pytania dotyczące au pair i mojej aplikacji na studia. Spoglądając na komentarze chciałam zauważyć że perspektywa bardzo się zmienia jak się nie jest au pair a jak się jest, przed wyjazdem czytałam masę blogów i czasami myślałam że niektóre dziewczyny wymyślają, że rodzinki są takie dziwne.Ale niestety sama doświadczyłam tego, moja host family nie traktuje mnie jako sprzątaczkę jak to w większości przypadków bywa, ale po prostu ich nierozmowność (chyba takie słowo nie istnieje :D) to mnie strasznie wkurza bo lubię dużo gadać, jestem towarzyska, Takie same odczucia miała ich poprzednia au pair z Włoch- Giulia, zresztą ostatnio do mnie pisała jak tam u mnie, jak rodzinka, więc dopiero niedawno się od niej dowiedziałam że hości tak samo zachowywali się wobec niej.

piątek, 19 września 2014

Zmieniłam decyzję - nie przedłużam pobytu w Cam

Dzięki za te wszystkie komentarze, które skłoniły mnie do refleksji co tak właściwie tutaj mnie trzyma żeby przedłużyć pobyt na kolejne 6 msc? Własne piętro i chyba kieszonkowe haha Patrząc wstecz szczególnie na sierpień naprawdę myślałam że może coś ze mną jest nie tak, że oni tak mnie od siebie odizolowali, że zaczęłam szukać w sobie winy, która wiadomo że leży po stronie tych świrów (czyli moich hostów). Nie jest to host family tylko związek partnerski, posiadający psa i córkę, przy czym pies znaczy więcej niż dziecko. Oni nie traktują mnie jak członka rodziny bo sami nie potrafią albo nie wiedzą co to znaczy rodzina. Przemyślałam wszystko w jedną noc i nie widzę sensu siedzenia dłużej z nimi jeżeli nie jestem tutaj z nimi szczęśliwa. Apogeum to było wczoraj kiedy sprzątam Sity zabawki hostka wraca z dyżuru mówi mi hello, siada na kanapie i przez godzinę słowem do mnie się nie odezwała.. Zostaję do Świąt bo chce zacząć ten wolontariat w hospicjum i dokończyć aplikacje na studia. Pamiętam że pierwszy miesiąc był sielanką, później zaczęły się wakacje siedziałam po 10 godzin dziennie z Sitą więc byłam tak zmęczona że nie patrzyłam na to że piszą do mnie smsy, maile, że wgl nic co nie związane z studiami medycznymi ich nie interesuje. Ale później sytuacje typu że oni wyjeżdżają nie mówią mi nawet gdzie albo zostawiają mnie samą w domu naprawdę doprowadzały mnie do codziennego płaczu a ja mówiłam sobie że to homesick.. inne au pairki  mówiły że moja rodzina jest strasznie dziwnai dziwiły się że jeszcze jestem z nimi. Teraz pracuje 15 h tygodniowo, Sita chodzi do szkoły więc mam więcej czasu i teraz patrze na tą żałosną sytuacje. No cóż nie ma nic gorszego niż obojętność.. Szkoda mi tylko Sity, teraz jesteśmy bf, kwestia czasu i stanie się prawdopodobnie taka jak jej rodzice.. Szczerze mówiąc przyznaję że czułam przed wyjazdem że tak będzie, tzn ich list był strasznie krótki, nic osobistego nie pisali, poza tym te maile też właśnie takie były, ale chciałam wiedzieć jeszcze zanim zaczęły się matury że wyjeżdżam w czerwcu do Anglii, tak więc pośpiech nie służy, ale nie żałuje że tutaj jestem uważam że co nie zabije to wzmocni. W tej chwili jestem optymistycznie nastawiona bo wiem że za 90 dni przestanę być ich au pair. Zastanawiam się co robić od stycznia do czerwca, myślę o au pair w Irlandii albo Szkocji, albo o pracy - jeszcze sama dokładnie nie wiem, ale po Świętach wiem że chce  wrócić!

środa, 17 września 2014

Półmetek

Hello w niedziele będzie 21 czyli 3 miesiące w Anglii i 3 miesiące do Świąt, takie moje małe odliczanie :D Na początku października chce zapytać się hostów kiedy mogę wracać do Polski na święta i czy chcą przedłużyć ze mną umowę na kolejne pół roku. Najpierw planowałam, że wynajmę pokój, znajdę pracę, ale tutaj dla młodych ludzi z reguły są part-time job więc nie wiem czy bym się z tego utrzymała licząc jeszcze wyżywienie które tutaj mam za darmo.Moja host family jest spoko, ok ale nie mogę powiedzieć że czuję się jak w niebie bo nie wiem czy już wspominałam ale oni komunikują się ze mną za pomocą maili, smsy. Nie wejdą do mnie na piętro tylko piszą smsa lub maila, a siedzimy pod jednym dachem. Więc czuję się jak w biurze i nie dziwię się sobie że tęsknię za domem skoro oni tak mnie traktują. Ale według nich ja jestem dorosłym członkiem rodziny mhm oni sami mają problem z tworzeniem rodziny. Jak patrze na Site to serio jej współczuje, widzi własną mamę 3 razy w tygodniu i jeszcze kładą ją o 18 spać teraz to nawet o 17;30 (bo przecież ona jest zmęczona wtf),  mają medyczne wykształcenie a o wychowywaniu dzieci zero pojęcia, kto normalny kładzie 5-latke o 18 spać? Tak jak by nie chcieli z nią spędzać czasu, no ale pies to chyba dla nich więcej niż Sita, przykładowo wchodzi host do salonu i mówi 'Woodstock I miss you so I know that you miss' i przez 5 min go tuli a do Sita 'hello sita how are you?' no także nie trzeba nic dodawać.. Prywatnie nic o sobie nie wiemy, ich wgl nie interesuje au pair ani kultura kraju z którego pochodzi, ich jedynie interesuje własny czubek nosa. Szybko potrafię się zaadoptować w nowym środowisku i mogłaby znaleźć nową rodzinkę, ale kto zapewni mi 100 funtów tygodniowo, zero sprzątania, tylko 15h opieki w tygodniu nad dzieckiem kiedy chodzi do szkoły, nie wiem czy znalazłabym drugą taką rodzinkę, ale z drugiej strony nie wiem czy chciałabym siedzieć kolejne pół roku z nimi żeby przeczekać do studiów. W międzyczasie:
-drzwi otwarte w Southampton
musiałam wstać o 4 nad ranem żeby dojechać na czas, więc spodziewałam się, że będą studenci medycyny, od których dowiem się czegoś więcej,  ale zapomniałam że jeszcze mieli wakacje więc była tylko grupa studentów, która pomagała w dotarciu na campus, a tak to na każdym wydziale były wykłady dotyczące danego kierunku, byłam na wykładzie o studiach lekarskich i nie dowiedziałam się niczego nowego, większość rzeczy widziałam z ich strony internetowej, spisałam tylko nazwisko admission tutors, którzy zajmują się aplikacją i interview, później wpadłam jeszcze na wykład o pielęgniarstwie i położnictwie bardzo mi się podobał, składania aplikacji jak na inne kierunki w połowie stycznia no ale mimo wszystko bardziej ciągnie mnie do lekarskich :) poszłam jeszcze zobaczyć bibliotekę, która w trakcie sesji jest czynna 24h to standard tutaj w UK, u nas w Polsce są chyba czynne do 21 lub 22 max
-interview  w hospicjum dla dzieci (EACH)
w zeszły piątek w końcu po miesiącu zostałam zaproszona na interview, spodziewałam się że... (mam zawsze wygórowane oczekiwania :D ) będę mogła pomagać w opiece nad dziećmi, ale w ośrodku w Milton przebywa trójka life-threatened children, a nie terminally ill. Miejsce jest piękne, ośrodek ogromny pokój dla rodzeństwa z play station wielką plazmą, wszystkie drzwi otwierane automatycznie, pokoje dla rodzin jak w hotelu, mają basen, plac zabaw - normalnie luksus, niestety nie będę pomagała opiekować się tymi dziećmi tylko robić housekeeping i pomagać w kuchni, ale będę miała możliwość rozmawiania z innymi wolontariuszami i z personelem ,który opiekuje się dziećmi więc chociaż coś, Dostać się na wolontariat do hospicjum albo do szpitala na ward volunteer (niestety mnie nie przyjęli) to naprawdę wielka rzecz i bardzo ceni to się doświadczenie w personal statment :) teraz muszą sprawdzić czy nie mam żadnych kryminalnych przeszłości i niedługo zacznę tam voluntary work.
- weekend w London
spędziłam przemiły weekend ze znajomymi mojego taty, mieszkają w Londynie od 7 lat więc fajnie z kimś pogadać kto ma już doświadczenie w przebywaniu tutaj, Londyn naprawdę lepiej wygląda z okna autobusu niż od środka, jest strasznie brudny, ludzie bezdomni śpią na środku chodnika, w metrze królują śpiące dzieci dilerów,naprawdę straszne nie wiem jak tam można mieszkać i widzieć to, więc wszyscy przeprowadzają się na peryferia, sama urbanistyka Londynu jest jakimś przypadkiem, jak jest miejsce to wpychają biurowiec albo blok. Obok nowoczesnego biurowca (najsłynniejszy gherkin czyli ogórek) stoi stara kamienica i tak na zmianę, zdecydowanie nie podoba mi się to miasto,w sumie nie było czasu żeby wchodzić do muzeów, ale chciałabym kiedyś zwiedzić musem of london i westminster abbey. Polecam odwiedzić sklep Fortnum&Mason oczywiście nie na shopping bo jest to sklep,który od 300 lat zaopatruje rodzinę królewską, więc ceny dość wysokie, w sklepie czerwony dywan, a obsługa ubrana jest w czarne fraki haha, ale fajnie wejść i pooglądać
Ten weekend znowu w Londynie bo z Polski mnie odwiedzają, oczywiście hości z wielką łaską pozwolili mi przenocować 3 dziewczyny, ale napisali że robią to wyjątkowo i jak drugi raz poproszę 'the answer will be no' dokładnie cytując z maila. Jak czytam ich lodowate maile to aż mi jest niedobrze...