Koniec tygodnia i weekend! Chyba w życiu nie oczekiwałam na
weekend jak teraz, po 45 przepracowanych
godzinach stwierdzam że dziecko, którym się opiekuje to mała szantażiystka i
bycie au pair w czasie wakacji jest ciężkie bo mała nie chodzi do przedszkola
więc cały czas musze z nią siedzieć. Więc zeszły tydzien był całkiem miły bo
hostka kończyła pracę szybciej więc siedziałam jakieś 5h z małą tylko w piątek
dłużej, niestety ten tydzień nie był łatwy. Host mum wychodzi w poniedziałek do
pracy i mówi do Sity do zobaczenia w czwartek
- myśle what the hell, nie ma widzieć swojej mamy przez 3 dni, może już
się przyzywczaila.. no ale w środę
wieczorem wraca, a rano kupiła jej pełno kredek, pisaczków, książek za które
zapłaciła 40 funtów, a dzisiaj nową sukienke i butki juupi (jak domyślacie się
z nie najtańszego sklepu), po jaką cholerę są jej potrzebne pisaki, kredki jak
ona ma tego tyle że się o to przewraca, już sama obecność mamy ją zadowala. Moi
hości bardzo chcą żeby w czasie wakacji Sita spędzała aktywnie czas i żeby ją
zabierać do parku, na plac zabaw, do muzeum, coffee shop etc oczywiście koszty oni pokrywają ok. dla mnie
nie ma problemu nawet fajnie, że będziemy tak spędzać czas. Jednak
rzeczywistość okazała się inna i wyciągnięcie ją gdziekolwiek graniczy z cudem,
po prostu obojętnie gdzie chce ją zabrać lub nawet iść z psem na spacer słyszę
I DON’T WANT TO, host dad poradził żebym próbowała ją przekonać mówiąc że
woodstocka biorę do parku na piknik itp. No tak jednego dnia działa a drugiego
nie, dzisiaj to już apogeum, wychodzą z nią bierzemy latawiec i oczywiście
jesteśmy jakieś 50 min i I want to back hoooome – byłyśmy w parku tuż przed
domem bo ona nigdzie się nie ruszy dalej. Dla mnie to jest chore, a raczej ona
i kurwicy dostaje jak za każdym razem muszę ją do wszystkiego przekonywać albo
tłumaczyć że woodstock needs wee and pouh i
jak nie pójdziemy na spacer to pies zrobi śmierdzącą kupę na środku
pokoju – dokładnie w ten sposób do niej gadam. Zaczynam mieć na to wylane i jak
oni chcą żeby spędzała aktywnie czas to
niech sami ją gdzieś zabierają bo ja nie mam zamiaru z nią się użerać 3 razy
dziennie o to żeby gdziekolwiek wyszła. Jedyny miły dzień był w środę kiedy
sama zaproponowała że możemy pójść do coffee shop, potem do parku i biblioteki.
Na dodatek przynajmniej raz dziennie ryczy,żeby coś wymusić np. dzisiaj podaje
jej makaron na obiad który host mum kazała podać, a ona uderza w płacz
(histerię) I don’t wanna to eat
pastaaaaaaaaaa, no więc przez pół godziny tłumacze jej że ma mówić do
mnie normalnie, bo nie rozumiem co chce na obiad, w końcu ogarnęła się, po 5
minutach lata koło mnie jak szczygiełek a ja miałam ochotę jej przywalić albo
dać zdrowego klapsa. Albo ostatnio wyłączam bajkę i mówię bath time – ryk –
kolejna rzecz żeby ją przekonać, idzie
spać po pół godziny zaczyna ryczeć że nie może spać ( no tak o godzinie 18
dziecko które nie chce wychodzić na dwór nie jest zmęczone) ale jak widać hości
tego nie rozumieją, spędzają tylko weekend z nią hehhe. Jeszcze irytuje mnie to
jak mówi do mnie silly, dzisiaj jej powiedziałam, że mam imię i nie ma w ten
sposób do mnie się zwracać, Ostatnio nawet podchodzi do mojego laptopa i mówi
że on jest brudny a ja do niej mówię zobacz swój lpad na którym znajdują się
resztki jedzenia, a ona to nie ja ubrudziłam – bez komentarza. A i jeszcze host dad prosił żebym pilnowała ją
żeby nie ssała kciuka w buzi, sama kiedyś ssałam 2 palce przez 5 lat naprawdę
to było addiction i u niej jest to samo więc moje proszenie na nic się zda.
Żeby jeszcze bardziej ‘optymistycznie’ zakończyć post to moi hości 28 lipca
jadą na wakację GDZIEŚ TAM naprawdę tylko podali mi datę, nie powiedzieli gdzie
ani nie zaprosili, większość au pair jeździ na wakacje z rodzinkami , moi
poinformowali mnie tylko kiedy jadą… także tego, w sumie nawet nie chciałabym z
nimi jechać, ale mogliby dać mi chociaż pieniądze… Ja im wszystko mówię gdzie
jadę do kogo, a oni nic. Tylko z moich
domniemań myślę że jadą do Indii dlatego że host coś gadał do małej o
paszporcie, rozumiem że bilety są drogie ale mogliby chociaż mi powiedzieć i
zamiast tego dać mi pieniądze na wakacje – dream. Kolejny tydzień 24
sierpnia kiedy wyjeżdżają mam zamiar im oświadczyć, że nigdzie nie jadę bo
bilety do Polski są za drogie itp. No jestem bardzo ciekawa co zrobią…
Oczywiście wszystkie powyższe hejty nie znaczą że się poddaje, jak Sita wróci
do przedszkola będzie o wiele lepiej, będę z nią spędząć 5 h dziennie a nie 10 czy 12 jak teraz,poza
tym nie będę musiała organizować żadnych zabaw ani wyjść bo jak wraca z
przedszkola to daje jej dinner, kąpiel i spać. W skrócie mówiąc nie ma idealnej
host family ( a jeżeli któraś z Was natrafiła to zazdroszczę ;)), mimo tego
nieznośnego tygodnia bardzo podoba mi się Cambrdge, w listopadzie chce zacząć
szukać pracy i mieszkania tak żebym mogła pojechać na święta do domu i wrócić
tutaj znowu . Oczywiście muszę wykorzystać moich hostów do załatwienia
wolontariatu i może po znajomości studiów haha Jeszcze 5 dni pracy i jadę do
nad morze do Bournemouth <3
Ehhh, rozumiem co to znaczy być 10-12 h z dzieckiem, no ale co możemy zrobić... moje przeciwnie, ciągle by tylko na dworze siedziało, że aż ja nie mam siły za nim biegać, kiedy on jeździ na hulajnodze... Ale pocieszam się faktem, że zostały mi 4 tygodnie :)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę Ci, ja żeby gdziekolwiek ją wyciągnąć muszę się dobrze natrudzić ;/
Usuńhej :) właśnie trafiłam na Twojego bloga. Ja wyjeżdżam do UK pod koniec sierpnia. Moje dzieciaki są starsze. Mam nadzieję, że będzie ok. Wiadomo nie zawsze trafia się na idealną host family. Liczę na to, że nie będę miała żadnych problemów :) Może jak już będę i się zadomowię to spotkamy się na jakąś kawkę ;) Trochę słabo wyszło z ich wakacjami. U mnie hostka cały czas powtarza, że jak będę latać to rodziny do Irlandii czy odpocząć do Francji to jeśli chce to mogę z nimi jechać (oni płacą za wszystko). Zobaczymy jak to będzie w praktyce. Ale ich obecna au pair pisała, że zawsze z nimi jeździła i nie było problemu. Mam nadzieję, że wszystko u Ciebie w porządku :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Marta