piątek, 19 września 2014

Zmieniłam decyzję - nie przedłużam pobytu w Cam

Dzięki za te wszystkie komentarze, które skłoniły mnie do refleksji co tak właściwie tutaj mnie trzyma żeby przedłużyć pobyt na kolejne 6 msc? Własne piętro i chyba kieszonkowe haha Patrząc wstecz szczególnie na sierpień naprawdę myślałam że może coś ze mną jest nie tak, że oni tak mnie od siebie odizolowali, że zaczęłam szukać w sobie winy, która wiadomo że leży po stronie tych świrów (czyli moich hostów). Nie jest to host family tylko związek partnerski, posiadający psa i córkę, przy czym pies znaczy więcej niż dziecko. Oni nie traktują mnie jak członka rodziny bo sami nie potrafią albo nie wiedzą co to znaczy rodzina. Przemyślałam wszystko w jedną noc i nie widzę sensu siedzenia dłużej z nimi jeżeli nie jestem tutaj z nimi szczęśliwa. Apogeum to było wczoraj kiedy sprzątam Sity zabawki hostka wraca z dyżuru mówi mi hello, siada na kanapie i przez godzinę słowem do mnie się nie odezwała.. Zostaję do Świąt bo chce zacząć ten wolontariat w hospicjum i dokończyć aplikacje na studia. Pamiętam że pierwszy miesiąc był sielanką, później zaczęły się wakacje siedziałam po 10 godzin dziennie z Sitą więc byłam tak zmęczona że nie patrzyłam na to że piszą do mnie smsy, maile, że wgl nic co nie związane z studiami medycznymi ich nie interesuje. Ale później sytuacje typu że oni wyjeżdżają nie mówią mi nawet gdzie albo zostawiają mnie samą w domu naprawdę doprowadzały mnie do codziennego płaczu a ja mówiłam sobie że to homesick.. inne au pairki  mówiły że moja rodzina jest strasznie dziwnai dziwiły się że jeszcze jestem z nimi. Teraz pracuje 15 h tygodniowo, Sita chodzi do szkoły więc mam więcej czasu i teraz patrze na tą żałosną sytuacje. No cóż nie ma nic gorszego niż obojętność.. Szkoda mi tylko Sity, teraz jesteśmy bf, kwestia czasu i stanie się prawdopodobnie taka jak jej rodzice.. Szczerze mówiąc przyznaję że czułam przed wyjazdem że tak będzie, tzn ich list był strasznie krótki, nic osobistego nie pisali, poza tym te maile też właśnie takie były, ale chciałam wiedzieć jeszcze zanim zaczęły się matury że wyjeżdżam w czerwcu do Anglii, tak więc pośpiech nie służy, ale nie żałuje że tutaj jestem uważam że co nie zabije to wzmocni. W tej chwili jestem optymistycznie nastawiona bo wiem że za 90 dni przestanę być ich au pair. Zastanawiam się co robić od stycznia do czerwca, myślę o au pair w Irlandii albo Szkocji, albo o pracy - jeszcze sama dokładnie nie wiem, ale po Świętach wiem że chce  wrócić!

środa, 17 września 2014

Półmetek

Hello w niedziele będzie 21 czyli 3 miesiące w Anglii i 3 miesiące do Świąt, takie moje małe odliczanie :D Na początku października chce zapytać się hostów kiedy mogę wracać do Polski na święta i czy chcą przedłużyć ze mną umowę na kolejne pół roku. Najpierw planowałam, że wynajmę pokój, znajdę pracę, ale tutaj dla młodych ludzi z reguły są part-time job więc nie wiem czy bym się z tego utrzymała licząc jeszcze wyżywienie które tutaj mam za darmo.Moja host family jest spoko, ok ale nie mogę powiedzieć że czuję się jak w niebie bo nie wiem czy już wspominałam ale oni komunikują się ze mną za pomocą maili, smsy. Nie wejdą do mnie na piętro tylko piszą smsa lub maila, a siedzimy pod jednym dachem. Więc czuję się jak w biurze i nie dziwię się sobie że tęsknię za domem skoro oni tak mnie traktują. Ale według nich ja jestem dorosłym członkiem rodziny mhm oni sami mają problem z tworzeniem rodziny. Jak patrze na Site to serio jej współczuje, widzi własną mamę 3 razy w tygodniu i jeszcze kładą ją o 18 spać teraz to nawet o 17;30 (bo przecież ona jest zmęczona wtf),  mają medyczne wykształcenie a o wychowywaniu dzieci zero pojęcia, kto normalny kładzie 5-latke o 18 spać? Tak jak by nie chcieli z nią spędzać czasu, no ale pies to chyba dla nich więcej niż Sita, przykładowo wchodzi host do salonu i mówi 'Woodstock I miss you so I know that you miss' i przez 5 min go tuli a do Sita 'hello sita how are you?' no także nie trzeba nic dodawać.. Prywatnie nic o sobie nie wiemy, ich wgl nie interesuje au pair ani kultura kraju z którego pochodzi, ich jedynie interesuje własny czubek nosa. Szybko potrafię się zaadoptować w nowym środowisku i mogłaby znaleźć nową rodzinkę, ale kto zapewni mi 100 funtów tygodniowo, zero sprzątania, tylko 15h opieki w tygodniu nad dzieckiem kiedy chodzi do szkoły, nie wiem czy znalazłabym drugą taką rodzinkę, ale z drugiej strony nie wiem czy chciałabym siedzieć kolejne pół roku z nimi żeby przeczekać do studiów. W międzyczasie:
-drzwi otwarte w Southampton
musiałam wstać o 4 nad ranem żeby dojechać na czas, więc spodziewałam się, że będą studenci medycyny, od których dowiem się czegoś więcej,  ale zapomniałam że jeszcze mieli wakacje więc była tylko grupa studentów, która pomagała w dotarciu na campus, a tak to na każdym wydziale były wykłady dotyczące danego kierunku, byłam na wykładzie o studiach lekarskich i nie dowiedziałam się niczego nowego, większość rzeczy widziałam z ich strony internetowej, spisałam tylko nazwisko admission tutors, którzy zajmują się aplikacją i interview, później wpadłam jeszcze na wykład o pielęgniarstwie i położnictwie bardzo mi się podobał, składania aplikacji jak na inne kierunki w połowie stycznia no ale mimo wszystko bardziej ciągnie mnie do lekarskich :) poszłam jeszcze zobaczyć bibliotekę, która w trakcie sesji jest czynna 24h to standard tutaj w UK, u nas w Polsce są chyba czynne do 21 lub 22 max
-interview  w hospicjum dla dzieci (EACH)
w zeszły piątek w końcu po miesiącu zostałam zaproszona na interview, spodziewałam się że... (mam zawsze wygórowane oczekiwania :D ) będę mogła pomagać w opiece nad dziećmi, ale w ośrodku w Milton przebywa trójka life-threatened children, a nie terminally ill. Miejsce jest piękne, ośrodek ogromny pokój dla rodzeństwa z play station wielką plazmą, wszystkie drzwi otwierane automatycznie, pokoje dla rodzin jak w hotelu, mają basen, plac zabaw - normalnie luksus, niestety nie będę pomagała opiekować się tymi dziećmi tylko robić housekeeping i pomagać w kuchni, ale będę miała możliwość rozmawiania z innymi wolontariuszami i z personelem ,który opiekuje się dziećmi więc chociaż coś, Dostać się na wolontariat do hospicjum albo do szpitala na ward volunteer (niestety mnie nie przyjęli) to naprawdę wielka rzecz i bardzo ceni to się doświadczenie w personal statment :) teraz muszą sprawdzić czy nie mam żadnych kryminalnych przeszłości i niedługo zacznę tam voluntary work.
- weekend w London
spędziłam przemiły weekend ze znajomymi mojego taty, mieszkają w Londynie od 7 lat więc fajnie z kimś pogadać kto ma już doświadczenie w przebywaniu tutaj, Londyn naprawdę lepiej wygląda z okna autobusu niż od środka, jest strasznie brudny, ludzie bezdomni śpią na środku chodnika, w metrze królują śpiące dzieci dilerów,naprawdę straszne nie wiem jak tam można mieszkać i widzieć to, więc wszyscy przeprowadzają się na peryferia, sama urbanistyka Londynu jest jakimś przypadkiem, jak jest miejsce to wpychają biurowiec albo blok. Obok nowoczesnego biurowca (najsłynniejszy gherkin czyli ogórek) stoi stara kamienica i tak na zmianę, zdecydowanie nie podoba mi się to miasto,w sumie nie było czasu żeby wchodzić do muzeów, ale chciałabym kiedyś zwiedzić musem of london i westminster abbey. Polecam odwiedzić sklep Fortnum&Mason oczywiście nie na shopping bo jest to sklep,który od 300 lat zaopatruje rodzinę królewską, więc ceny dość wysokie, w sklepie czerwony dywan, a obsługa ubrana jest w czarne fraki haha, ale fajnie wejść i pooglądać
Ten weekend znowu w Londynie bo z Polski mnie odwiedzają, oczywiście hości z wielką łaską pozwolili mi przenocować 3 dziewczyny, ale napisali że robią to wyjątkowo i jak drugi raz poproszę 'the answer will be no' dokładnie cytując z maila. Jak czytam ich lodowate maile to aż mi jest niedobrze...

czwartek, 4 września 2014

Lonely in big home & ukcat

Cieszyłam się, że będę sama w domu, ale nie na długo bo siedzieć samemu w wielkim domu- nic przyjemnego, więc starałam się gdziekolwiek wychodzić i  chodziłam do biblioteki uczyć się na test.Gotowałam nawet nasze polskie jedzenie, ale to nie to samo co w domu, tak jeszcze przez tydzień zdążyłam się pogrążyć w homesick. Najgorzej było w nocy, tylne drzwi są tak słabe, że można byłoby je otworzyć wytrychem, to samo od mojego piętra i od kuchni, oto cała logika Angolów zamiast założyć porządne antywłamaniowe drzwi to oni zakładają trzy pary bezużytecznych drzwi.. W sumie jedyne co można byłoby ukraść to iPad Sita i macbook hosta haha no ale złodzieje na szczęście nie przyszli. Ten samotny dom zaczęłam tak nienawidzić, że prosiłam żeby hości już wrócili i tym samym wracam w sobote ze sklepu patrze a stoi samochód hosta, myślałam że coś się stało że wrócili wcześniej, ale ja pomyliłam saturday z sunday, zamierzałam trochę w niedzielę rano ogarnąć no ale że wrócili w sobotę to nic z tego. W sobotę Andrea zaprosiła mnie na impreze, gdzie poznałam masę nowych ludzi, Elisabette i Kamile z Włoch, Kristine z Niemiec, Tupito Francuz, Joe England i jeszcze jakiś trzech kolesi jeden był z Dubaju, a reszta nie wiem :D O tak Hiszpanie i Włosi potrafią bawić się do białego rana wracają z klubu o 5 lub 6, ja wróciłam do domu o 3 :D Z tego co zauważyłam Hiszpanie i Włosi szczerze nienawidzą Angoli ich stały tekst 'I hate fucking english men'  jak jestem już dłużej można zauważyć, że ta cała ich angielski uprzejmość jest tylko taka powierzchowna, oni nie potrafią okazać swoich prawdziwych emocji, zachowują się jakby mieli maski na twarzach, natomiast co kocham w Hiszpanach i Włochach to oni przede wszystkim są szczerzy i jeszcze zawsze zapraszają do siebie w odwiedziny nawet jak znają kogoś parę godzin haha Tak więc odżyłam i w końcu nowych ludzi poznałam :) Sita do przedszkola dopiero wróciła wczoraj, biedna tak się zestresowała, że cały czas mi rękę ściskała. Zobaczyłam kalendarz jej roku szkolnego i mają strasznie dużo wolnego, najlepsze świąteczna przerwa od 12 grudnia do 6 stycznia i jeszcze pod koniec października znowu tydzień przerwy może z okazji halloween haha nie wiem za co oni płacą 4 tys funtów czesnego.
Moi hości chyba szukają perfect cleaner co tydzień przychodzi nowa sprzątaczka - po prostu casting.

Jestem już po UKCAT ufff.., przerobiłam całą książkę z zadaniami + testy w necie, miałam średni wynik z czterech części 550/900 dla mnie ok, chociaż do southampton potrzebuje 625/900, do bristolu i liverpoolu gdzie też chce złoży inie biorą pod uwagę tego testu, zastanawiam się nad ostatnim wyborem i rozważam Szkocję,  Dundee czy Glasgow??? Na ucasie jestem  już zarejestrowana od sierpnia, jedynym moim zmartwieniem jest teraz wolontariat w hospicjum albo szpitalu, który jest bardzo potrzebny mi do personal statment. Miałam mieć interview w hospicjum dla dzieci w tym tygodniu, ale musze się chyba znowu upomnieć, ostatnio jeszcze host mi podesłał link do addenbrookes gdzie można być wolontariuszem na oddziale w szpitalu (czaad co nie?), jutro tam wysyłam aplikację, mało czasu bo do 15 października jest deadline składania na medycynę, jeśli nigdzie mnie nie przyjmą ( czarnowidztwo) to idę do Klaudii do Bournemouth na położnictwo. Plan B musi być! Dzisiaj znalazłam cytat JEŚLI JESZCZE WALCZYSZ JESTEŚ ZWYCIĘZCĄ, więc walczę do samego końca! Jeśli miałby ktoś pytania co do studiów medycznych to piszcie w komentarzach, jeszcze nie trafiłam na żadną stronę polską dotyczącą studiów medycznych w Anglii, a teraz coraz więcej zamiast do pracy wyjeżdża na studia, więc mam nadzieję że komuś się przyda :D Jeszcze zapomniałam dodać, że w sobotę jadę na drzwi otwarte do Southampton! :)